Marta i tajemniczy ogród
Data: 11.03.2021,
Kategorie:
ogród,
pończochy,
upskirt,
Brutalny sex
Autor: historyczka
... Zaczęła szarpać się i wierzgać.
Na mężczyzn mocno działał widok fantastycznych nóg w szpilkach i pończochach, kręcących młynki w powietrzu. Zadzieranie nóżek do góry spowodowało też obsunięcie się spódniczki. Pierwszy raz mogli zobaczyć jej majteczki w pełnej krasie. Były to białe, skąpe stringi z delikatnej koronki, z paseczkami miękkiego tiulu po bokach, wykończone kwiatowym haftem. Doskonale przylegały do sylwetki. Materiał był tak cienki, że mężczyźni dostrzegli przezeń zarys wąskiego, ciemnego paska włosków. Na obu zrobiło to piorunujące wrażenie. Dlatego stary wsunął dłoń w pobliże majtek, co spowodowało, że Marta zaczęła wierzgać jeszcze mocniej.
To dolało oliwy do ognia. Podstarzały playboy wsunął palec pod materiał stringów i namacał cipkę. Martę zamurowało. Przestała krzyczeć i majtać nogami, jakby nie dowierzała w przebieg zdarzeń. Zygmunt potraktował to jak przyzwolenie. Podniecony, wsunął palec wskazujący w pochwę.
Palec zaczął brutalnie penetrować Martę, sprawdzając jej ciasność, było to upokarzające naruszenie intymności. Wręcz nie wiedziała co powiedzieć.
– Ale ciasna jest kuciapka naszej pani profesor! – Bartłomiej celowo chciał zawstydzić Martę. – Ciekawe czy zwiedzał ją jakiś fagas?! Młody! Ty pewnie w życiu nie widziałeś babskiej piczki. Choć, zobaczysz se.
Pietrek wybałuszył oczy i rozdziawił usta. Gapił się jak w jakimś amoku.
– Widzisz? Jaka zadbana? Czysta. Wygolona…
Marta nadal nie przeciwdziałała. Niezwykle podniecało ją to ...
... upokorzenie. To że ten młodzieniec ma jak na dłoni jej nagość.
– To co młody? Żeby paniusia nadawała się na ofiarę dla inkaskich bogów, musi być dziewicą… Taka ciasna, może jeszcze żaden nie zamoczył… Tak trza przyjąć i ofiarować ją zgodnie z ceremoniałem. Zostawimy ją tutaj na chwilę. Chodź! Ale, żeby nie robić jej takiej wielkiej krzywdy, zawiążemy jej oczy, co nie? No i nie zostawimy jej z odkrytą piczką.
Bartłomiej zawiązał Marcie oczy, po czym nasunął z powrotem majtki i spódniczkę.
Słyszała oddalające się kroki.
Po co poszli? Zostawili ją tak samą… Boże… Co za sytuacja? Nie mogę ruszać rękami. Nie mogę się podnieść… mogę tylko leżeć i czekać… w dodatku w tej zapraszającej pozycji…
Gdyby ktoś tu się pojawił i chciał skorzystać z mojego skrępowania… nawet nie wiedziałabym kto to…
Jak na zawołanie usłyszała szelest kroków. Cicho. Jakby ktoś się skradał. Ktoś tuż tuż przykucnął? Marta zadrżała.
Czyżby jeden z nich wrócił? Tylko po co ten cały cyrk? A może chcą się do mnie dobierać, a potem udać, że to nie oni? Ach! Przebiegły ten Bartłomiej!
Poczuła dotyk. Miała wrażenie, że ktoś podciągnął jej spódniczkę do góry. Świadomość tego, połączona z faktem, że nie może niczego zobaczyć, potęgowała jej podniecenie.
– Proszę… nie… – szeptała, gdy czyjaś ręka zsuwała na bok jej majtki.
Zaraz potem poczuła na sobie ciężar obcego ciała. I zapach. Dokładnie ten sam, co w jaskini. Męskiego potu, potu bardzo dojrzałego mężczyzny, mieszającego się z dobrymi ...