1. Marta i tajemniczy ogród


    Data: 11.03.2021, Kategorie: ogród, pończochy, upskirt, Brutalny sex Autor: historyczka

    ... perfumami.
    
    Chciała krzyknąć, ale szorstka dłoń zakryła jej usta. Była niezmiernie podniecona. Nie mogła zobaczyć napastnika, nie mogła go dotknąć dłońmi, a teraz nie mogła nawet krzyczeć. Za to poczuła organ! Nieco miękki, ale jednak twardniejący. Wiedziała, jaki jest jego cel i ta świadomość podniecała. Nie widziała zupełnie nic: ani sylwetki mężczyzny, ani twarzy, ani jego przyrodzenia. Za to mocno czuła jego zapach.
    
    Próbowała zrzucić z siebie napastnika, ale nie potrafiła. Umiejscowił się między jej nogami, więc nie mogła też ich zewrzeć. Poczuła jak penis niecierpliwie wdziera się w nią, niezbyt twardy, ale wystarczająco by wsunąć się do środka.
    
    Niemożność krzyczenia, niemożność użycia rąk, niemożność choćby zobaczenia go, podniecały okrutnie. Mogła tylko przyjmować w siebie potężny organ. A ten wdarł się do samego dna pochwy. Zdobył. I zaczął rytmicznie się poruszać. Jakże to ją podniecało! Cała jej uwaga była skupiona na kolejnych sztychach.
    
    Rżnie mnie. Tak! Niech mnie rżnie bez końca!
    
    Podniecona, jęczała przyjmując pchnięcia.
    
    – To niemożliwe! Widzisz Pietrek? Pani nauczycielka ma przywiązane ręce, a zadarła spódniczkę i zsunęła sobie majteczki z psioszki…
    
    – Po co urządzacie ten cyrk?! – sfrustrowana przerwaniem dobrze zapowiadającej się zabawy, krzyczała.
    
    Przecież przed chwilą jeden z was mnie zerżnął… – dodała w myśli.
    
    Pietrek zaniemówił, rozdziawiając gębę, a Bartek kontynuował.
    
    – Jak myślisz? Jaki znak daje nam pani historyczka, tak ...
    ... rozkładając nóżki, podciągając kieckę i ściągając te seksowne stringusie? Po co wypina do nas gulusią kuciapkę?
    
    – Może… może… żeby… Żeby ją… – Sytuacja ośmieliła młodzieńca, co zaskoczyło nawet dojrzałego donżuana.
    
    – No pewnie, żeby ją… żeby ją teges! Ty gówniarzu pewnie tego jeszcze nie robiłeś, to popatrz jak stary wyga zabiera się do akcji.
    
    Bartek był rozochocony niczym ogier, którego dopuszcza się do klaczy. Zsunął kobiecie opaskę z oczu.
    
    – Patrz mała, jakiego mam dzielnego fajfusa! – Rozpiąwszy rozporek, zaprezentował męskość Marcie, tuż nad jej twarzą. – Przypatrz się dobrze narzędziu, co ci zaraz da taki wycisk, że popamiętasz do końca życia!
    
    Dziewczyna zbladła z przerażenia, rzeczywiście miał się czym pochwalić. Mogła go nie tylko podziwiać wzrokiem, ale też dotykiem i węchem, bo położył swój oręż na dziewczęcej, delikatnej twarzy i począł nim smyrać po oczach, nosie, policzkach, jakby chciał jej zmazać makijaż lub jakby chciał się delektować gładkością i urodą jej buzi lub raczej żądny oddawania mu czci…
    
    Nie mogła ani uciekać, ani odpychać rękami butnego ciemiężyciela, jedynie próbowała odchylać głowę. Nie spodobało się to staremu lowelasowi. Chwycił władczo za włosy i nakierował jej usta na swojego penisa.
    
    – Posmakuj go!
    
    Bez ceregieli wepchnął kutasa między wargi. Marta nie wiedział, czy ta sytuacja bardziej ją upokarza, czy podnieca. Bezwolność, zdanie na łaskę i niełaskę napalonego samca, rozogniało ją do granic. Przyjmowała pchnięcia w usta, ...