Kochankowie z przypadku
Data: 01.04.2021,
Kategorie:
sąsiad,
kochankowie,
Klasycznie,
Romantyczne
Autor: Eunomia
... tego mężczyznę od kilku minut.
- Bardzo mi miło, Agato. Długo tutaj mieszkasz? – zagadnął, opierając się o bramę.
- W zasadzie od trzech lat. Może wejdziesz na kawę? – zaproponowała, za co skarciła się w myślach.
"Jaki on jest podobny do mojego Rafała! Znam go od pięciu minut i już zapraszam go na kawę. I to do własnego domu. Obcego mężczyznę! Chyba doszczętnie zwariowałam od tego osamotnienia."
Jednak nie mogła się już wycofać. Zmierzali już do domu wybrukowaną ścieżką.
- Piękny ogród! – powiedział Robert z uznaniem. – Zajmujesz się nim sama, czy masz jakiegoś pomocnika? Bo jeżeli tak, chętnie go zatrudnię.
- Sama sobie jestem pomocnikiem, ale dziękuję. – Agata zaśmiała się szczerze. Pierwszy raz od jakiegoś czasu ktoś drobnym komplementem poprawił jej humor. – Zapraszam. – gestem wskazała otwarte drzwi.
Weszli do przestronnego i urządzonego z dobrym gustem mieszkania. Robert był pod wrażeniem.
- I może powiesz jeszcze, że dom całkowicie sama urządziłaś? – Robert zażartował.
- Jestem z zawodu architektem. To moja pasja. Tak samo jak ogród. – odpowiedziała Agata. – czarna czy z mlekiem?
- Poproszę czarną. Mogę rozejrzeć się po salonie? Bo widzę niebanalne rozwiązania.
- Tak, proszę, rozgość się. – Agata pozwoliła na rozejrzenie się po mieszkaniu gościowi, choć czuła, że nie powinna. Przecież właściwie go nie znała!
Agata należała do tego typu ludzi, którzy łatwo ufają innym. Ale ufają tylko tym właściwym, którym warto zaufać. Sympatię i ...
... natychmiastowe zaufanie od razu powędrowało do Roberta. Sama zdziwiła się, że potrafi tak szybko zaufać.
Usiedli przy stole. Dwa kubki pachnącej kawy w białych kubkach stały na dębowym stole.
- Agata, mogę cię o coś zapytać?
- No pytaj, jak masz o co.
- Tam w salonie stoją zdjęcia. Dwoje dzieci i mężczyzna w mundurze. To mąż i dzieci?
- Tak to moje dzieci. I mąż... W zasadzie to... jestem wdową. – Agata zwiesiła głowę.
- Ojej, nie chciałem cię urazić, przepraszam. – Robert czuł się zakłopotany. – Nie wiedziałem. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że ty możesz mieć tak duże dzieci, i męża, oj, przepraszam. – Spojrzał na zegarek. – Jest tak późno. Muszę lecieć. Było mi bardzo miło, może kiedyś to powtórzymy? A! Zapomniałbym. Dzisiaj o dwudziestej organizuję skromną parapetówkę. Może wpadniesz? Byłoby mi bardzo miło.
- Dziękuję za zaproszenie, zobaczę.
- Przyjdź, będę czekał.
Agata nie odprowadziła gościa do drzwi, wyszedł sam. Robert czym prędzej opuścił posesję sąsiadki i udał się w kierunku swojego domu. Był jednocześnie zły, ale i szczęśliwy, że poznał tak wspaniałą kobietę. Świetnie im się rozmawiało, jakby znali się od lat. Zastanawiał się tylko, czy dzisiaj jeszcze go zobaczy.
Agata nie wiedziała co zrobić z zaproszeniem na imprezę. Z jednej strony bardzo chciała poznać Roberta bliżej, bo wydawał jej się świetnym mężczyzną, a brakowało jej ostatnio zwyczajnej rozmowy. Z drugiej strony od tak dawna nie była na żadnej imprezie! Czy już wypadało, ...