Kochankowie z przypadku
Data: 01.04.2021,
Kategorie:
sąsiad,
kochankowie,
Klasycznie,
Romantyczne
Autor: Eunomia
... żeby poszła?
Zdecydowała, że pójdzie. Nie będzie tańczyć, ani nic z tych rzeczy. Może pozna nowych ludzi?
***
Robert sprowadził się na obrzeża miasta po powrocie z kontraktu w Norwegii. Był samotnym trzydziestopięciolatkiem, który po wielu próbach, nigdy nie odnalazł swojej drugiej połówki.
Dzisiejsze spotkanie z Agatą napawało go nadzieją, że może tutaj, w Polsce, znajdzie kogoś, przy kim spędzi resztę swoich dni.
Czas nigdy nie staje w miejscu, w końcu nadeszła godzina dwudziesta, a z nią pierwsi goście. Znajomi Roberta witali się z nim bardzo wylewnie. W końcu nie widzieli się od kilku lat! Ale on wypatrywał, czy nie idzie jego sąsiadka. Niestety nie szła. Trudno – pomyślał.
Zabawiał gości, rozmawiał, pokazywał swoje mieszkanko. W okolicach dwudziestej pierwszej usłyszał dzwonek do drzwi. Tak! Za nimi stała ona. Rozpuszczone włosy, układające się w delikatne fale, rozpuściła. Ubrana była w ciemne rurki i beżową koszulę. Wyglądała delikatnie, acz zjawiskowo. W ręku dzierżyła butelkę francuskiego wina.
- Dziękuję za zaproszenie. Proszę, to dla Ciebie. – Wyciągnęła rękę z trunkiem.
- Myślałem, że nie przyjdziesz. – Robert szczerze się ucieszył na jej widok.
Wprowadził nowo przybyła wśród gości. Agata łapała momentalnie łapała kontakt z ludźmi. Rozmawiała, śmiała się. Wyglądała pięknie.
Robert stanął przy blacie kuchennym, z którego miał dobry widok na salon – centrum imprezy. Obserwował tylko ją. Była ideałem kobiety, przynajmniej dla niego. ...
... Wysoka, dosyć szczupła, choć miała idealną figurę klepsydry. Poruszała się z gracją, magnetyzowała Roberta ruchami. Robiła to nieświadomie.
"Chłopie, to żeś wpadł jak śliwka w kompot. Chyba cię na poważnie wzięło. I to po niecałym dniu znajomości. Przechlapane. Ale jak wspaniale byłoby mieć ją w swojej sypialni. Chyba bym jej nie wypuścił..." – pomyślał Robert, ale zaraz się skarcił w myślach. Przecież to matka, żona po przejściach.
Goście podziwiali dom Roberta urządzony w norweskim stylu. Prostota i przestronność nie uwłaczały wygodzie i przytulności. Jednak wszystko, co dobre, szybko się kończy. Kilka minut po północy wyszli pierwsi goście, za chwilę następni. Na końcu została tylko Agata.
- Pomogę ci posprzątać ten sajgon. – zaproponowała. Tak właściwie to nie chciała rozstawać się z Robertem. Czuła do niego sympatię i zaufanie, choć znali się dopiero kilkanaście godzin. Pomyślała, ze to trochę jak ona z Rafałem. Też to czuła, jak go tylko zobaczyła. Przestraszyła się swoich myśli, bo nie wierzyła, że ktoś może zastąpić jej Rafała.
Sprzątanie szło im bardzo szybko. Rozmawiali przy tym ot tak, o życiu, o swoich doświadczeniach, pracy, rodzinie, przyjaciołach.
- Już późno, będę się zbierać. Dziękuję jeszcze raz za zaproszenie. – Agata nie chciała wracać do pustego domu. W tym momencie zdała sobie sprawę, jak bardzo jest samotna, gdy nie ma dzieci.
- A spieszy ci się gdzieś? Napij się ze mną wina. Wszyscy dzisiaj pili, oblewali moje mieszkanie, a ja sam tego ...