Na górze róże, na dole... na…
Data: 04.04.2021,
Kategorie:
Lesbijki
wampiryzm,
humor,
BDSM
wiązanie,
Autor: Mjishi
Dźwięk podnoszonych rolet antywłamaniowych nie był najprzyjemniejszym sposobem pobudki. Jednakże wyłączenie upierdliwych lamp UV Jordan przyjęła z wdzięcznością. Nawet, jeśli tym razem była odporna na ich wysysające wampirzą energię działanie, to ich wszechobecna jasność irytowała ją niemniej niż wcześniej.
Od razu zaczęła szukać wzrokiem swojego gościa. A daleko szukać nie musiała, bo Nir leżała na niej połową swojego ciała. Rękę ułożyła jej na klatce tak, że dłoń była częściowo na piersi. Na drugiej zaś, spoczywała głowa dziewczyny. Prawą nogę z kolei zarzuciła na jej uda. Spała w najlepsze, za nic mając szuranie i turkotanie, dochodzące ich uszu.
Jordan uśmiechnęła się do siebie. Całkiem przyjemnie w sumie to wszystko wyszło.
Delikatnie wysunęła się spod małolaty i zanim jeszcze rolety zdążyły unieść się do końca, ona już była na dole.
Oparła się o framugę drzwi do przedpokoju i czekała, aż jej siostra wejdzie do środka.
— Wisisz mi koncert Zimmera! – burknęła na wstępie postać. Przeszła przez próg, zdjęła buty i rzuciła w Jordan swoim płaszczem. — W kieszeni masz worek ze średniej jakości A Rh-. Nic lepszego nie udało mi się dostać — oświadczyła i bez jakichkolwiek konwenansów ruszyła wgłąb mieszkania.
Jordan wywróciła oczami, odwiesiła płaszcz na wieszak i sięgnęła do jego wnętrza. Z obrzydzeniem patrząc na szpitalny worek, podążyła za siostrą do salonu. Tamta już sięgała do barku po butelkę z płynem w tęczowych barwach.
— O. Przynajmniej masz ...
... jeszcze tę ambrozję. Dobrze mi zrobi, zanim opierdolę cię z góry do dołu.
Czarnowłosa wywróciła oczami i chciała podać jej szklankę, ale starsza wzgardziła. Zamiast tego odkorkowała butelkę i pociągnęła z gwinta. Po kilku łykach jej twarz zdawała się być zdecydowanie spokojniejsza.
Wciąż trzymając naczynie, zajęła miejsce na fotelu i spojrzała na siostrę. Gospodyni sięgnęła po własne szkło i wlała tam zawartość worka. Nawet czując głód, nie potrafiła się zmusić, żeby wypić prosto z tego obleśnego opakowania. Starczyło na dwie szklanki, więc mały obiad zaliczony. Niesmaczny i jak na tyle czasu postu niedostateczny, ale wystarczający, by przestała odczuwać to upierdliwe pragnienie. W końcu.
— No, dobra. Mów, co się stało. Bo sądząc po… — urwała i pociągnęła nosem. Chwilę węszyła w powietrzu. — Uuu… No wiesz? Wyczuwam obiad najwyższej klasy, a ty właśnie pochłonęłaś te ochłapy — powiedziała z porozumiewawczym spojrzeniem. — Może jednak ci daruję ten koncert… — Odstawiła butelkę i pomknęła prosto do sypialni.
Jordan rzuciła się w pogoń. Wiedziała, że jeśli Cerion spróbuje Nir – będzie miała znacznie więcej do tłumaczenia.
Zatrzymała siostrę chwilę przed rzuceniem się na śpiącą.
— Nie — powiedziała szeptem. — A przynajmniej nie teraz.
Cerion przeszyła ją złowrogim spojrzeniem. Nie lubiła, kiedy ktokolwiek bronił przed nią ludzi. Do tego wyjątkowo nie lubiła podejścia Jordan, która nie traktowała człowieka jedynie jako pokarmu.
— Nie, bo co? — warknęła. — Nie mów, ...