1. W świecie kłamstw rozdział 31


    Data: 12.05.2019, Autor: elenawest

    ... się czule, obserwując go przez chwilę. Coraz częściej traktowała go jak przybranego syna, którym przecież wkrótce pewnie się stanie.
    
    Dwie godziny później będąc całkowicie zakopaną w papierach, które otrzymała od swego ojca, usłyszała szczęk zamka. Ben nareszcie wrócił, choć miał ją o tym poinformować. Odłożyła laptopa na sofę i ruszyła do kuchni. Doskonale wiedziała, że mężczyzna niewątpliwie będzie głodny, więc uszykowała jego ulubioną ostatnio zapiekankę makaronową.
    
    - Jestem — powiadomił ją radośnie, podchodząc do niej od tyłu i całując ją czule w szyję. Mruknęła zadowolona.
    
    - Widzę. Tęskniłam za tobą. Nie lubię, jak wyjeżdżasz...
    
    - I pomyśleć, że kiedyś mieszkałem tyle tysięcy kilometrów od ciebie — zaśmiał się. - Henry jest u siebie? Nie widziałem go...
    
    - Oczywiście, ostatnio bawił się w cowboya, a wcześniej w rycerza. Zdaje się, że uwielbia konie — zachichotała, mieszając zapiekankę, by się nie przypaliła.
    
    - A to świetnie, trzeba go w końcu nauczyć jeździć — stwierdził i poszedł do pokoju synka. Po chwili usłyszała, jak wymówił imię chłopca. - Joanna! - warknął po minucie, czy dwóch ponownie wchodząc do kuchni. - Gdzie jest Henry?
    
    Zamarła z łyżką przy ustach.
    
    - Co ty? Jaja sobie ze mnie robisz? - zapytała niepewnie. - W swoim pokoju, bawi się.
    
    - Nie ma go tam, szukałem.
    
    - Jak to nie ma? Zwariowałeś?
    
    - Joanna! Gdzie, do kurwy, jest mój syn?!
    
    Wzdrygnęła się, gdy na nią krzyknął, po czym zbladła gwałtownie. Cholera, to nie wyglądało ...
    ... dobrze.
    
    - Nie wiem — odparła, czując, że właśnie podcina sobie skrzydła. - Był u siebie, gdy widziałam go ostatni raz, jakieś piętnaście minut przez tym, jak wróciłeś — powiedziała cicho i ruszyła do pokoju chłopca.
    
    - Zastanawia mnie, co zamierzasz tam znaleźć, skoro powiedziałem, ci, że przeszukałem pokój i Henry'ego tam nie ma?! - syknął, idąc za nią. Nie odpowiedziała. Serce waliło jej jak młotem coraz mocniej i była na skraju zawału. Zgubiła chłopca. Jak to w ogóle, kurwa, możliwe? Przecież nie zdrzemnęła się, by zdołał się wymknąć! Co tu się działo?
    
    - Henry? - zapytała łagodnie. - Gdzie jesteś? - padła na kolana i w tej pozycji przeczesała każdy zakątek pokoju, podnosząc nawet gigantycznego miśka — prezent od Bena, który stał się zdobyczą chłopca. Po maluchu nigdzie nie było śladu. Wstała i odwróciła się w stronę ukochanego. Stał w drzwiach z rękami założonymi na piersi i z grobową miną, patrząc na nią tak, że zadrżała ze strachu.
    
    - I co? - warknął, siląc się na spokój, którego w tej chwili tak bardzo mu brakowało. - Gdzie on jest, Joanna?! Zgubiłaś go? Był pod twoją opieką!
    
    - Wiem to! - również podniosła głos. Była nie mniej zdenerwowana i przerażona od niego. - Znajdziemy go, obiecuję.
    
    - Ostatni raz ci zaufałem w sprawie mojego syna — powiedział i oderwał się od drzwi. - Dzwonię na policję. Jeśli wyszedł z domu, może być teraz w niebezpieczeństwie.
    
    Kiwnęła sztywno głową i wyszła z pokoju. Jej spojrzenie padło na przesuwne drzwi prowadzące do ogrodu. ...