1. W świecie kłamstw rozdział 31


    Data: 12.05.2019, Autor: elenawest

    ... pytanie — zażądała stanowczo. Tym razem nie miała zamiaru odpuścić i dać się spacyfikować. Westchnął i pochylił głowę, przeczesał włosy palcami.
    
    - Nie wiem — przyznał cicho. - Kurwa, nie wiem. Byłem wściekły, przerażony i palnąłem głupstwo — odparł, jednocześnie usilnie zastanawiając się nad faktem, kiedy faktycznie ją o to oskarżył.
    
    - Nie wiesz... - westchnęła, patrząc w okno. - Świetnie. A pamiętasz może, że obiecałeś mi kiedyś, że już nigdy tak na mnie nie naskoczysz? - prychnęła i spojrzała na niego ostro. - Ben, co się dzieje, co? Naprawdę masz do mnie aż tak wielkie zaufanie, że oskarżasz mnie o takie niedopatrzenie? Tak właśnie ma wyglądać nasz związek? Gdy dzieje się coś złego, to od razu wzajemnie się oskarżamy? W takiej relacji chcesz wychowywać syna? Bo jeśli tak, bo wybacz, ale ja się wypisuję.
    
    - Joanna, oczywiście, że tego nie chcę. Jak mówiłem, byłem zdenerwowany, ale prawda jest taka, że nic tego nie usprawiedliwia. Masz rację, nie sprawdziłem całego domu. I tak, Henry też miał rację, teraz to widzę. Zaniedbałem was oboje naprawdę mocno. Ale obiecuję, że wszystko naprawię. Będę pracować z domu jak najwięcej czasu, znów będziemy wyjeżdżać.
    
    Wstała i podeszła do okna.
    
    - Ja też się wystraszyłam, wiesz? - powiedziała cicho, patrząc ponuro w zachodzące słońce, choć to robiło, co mogło i zasnuwało niebo najpiękniejszymi kolorami czerwieni, pomarańczy i ...
    ... żółtego, tworząc niepowtarzalny obraz. - Ten chłopiec znaczy dla mnie więcej, niż możesz sobie wyobrazić. I to nie chodzi o to, że kocham go niczym własnego syna tylko dlatego, że to ty, duński książę jesteś jego ojcem, tylko dlatego, że mały obdarzył mnie swoim zaufaniem. Dlatego, że dla niego również stałam się kimś ważnym.
    
    - Jesteś jego matką — powiedział poważnie, podchodząc do niej. Nie objął jej jednak, stanął z boku. - Wyjątkowy zachód słońca — mruknął, patrząc jej w oczy w odbiciu na szybie.
    
    - Tak... - odparła cicho, zaczynając drżeć.
    
    - Zimno ci? - zapytał.
    
    - Puszczają mi nerwy — wyjaśniła. - Wtedy zawsze jest mi zimno.
    
    Kiwnął głową i objął ją mocno.
    
    - Już nigdy nie popełnię tego błędu — wyszeptał, całując ją po włosach. - Kocham cię przecież. Dasz nam jeszcze jedną szansę?
    
    Przez chwilę milczała, a gdy już zdążył się wystraszyć, że dziewczyna odmówi, kiwnęła lekko głową.
    
    - Dam, ale nie licz na to, że kolejny raz dam się oskarżyć o cokolwiek, Ben. Teraz to ty masz u mnie kredyt zaufania. A teraz przepraszam, ale pachnę stajnią i sobą, muszę się wykąpać, jestem brudna i nieświeża — wydostała się delikatnie z jego objęć i ruszyła do łazienki.
    
    Gdy wyszła z niej godzinę później, Ben siedział z jej laptopem na kolanach. Minę miał wściekłą.
    
    - Co tym razem? - zapytała, wycierając sobie włosy ręcznikiem.
    
    - Matka ogłosiła abdykację na rzecz Fryderyka... 
«1234»