Uwiedzenie Moniki
Data: 27.04.2021,
Kategorie:
żona,
Zdrada
impreza,
Sex grupowy
Autor: Diabełwgłowie
... zapakowała jakieś dwie sukienki i odpowiednią bieliznę. Oczywiście, z pończochami w komplecie. Zawsze namawiam ją żeby brała ze sobą pończochy. Lubię te koronki, czasem migające spod sukienki, oraz zakłopotanie z jakim Monika poprawia je od czasu do czasu, kiedy niesfornie zjadą w dół uda . Nie muszę dodawać, że pończochy idealnie sprawdzają się jako strój do łóżka, gdy przychodzi nam ochota na figle.
Moja małżonka wystroiła się w dość krótką sukienkę i wyszła mi się pokazać. Wyglądała, jak zawsze świetnie.
- Mmmmm – zamruczałem. To jest to. Musisz się tak częściej ubierać jak razem wychodzimy!
- Kochanie, przecież ja już dawno skończyłam 40 lat. Sukienka jest dość krótka. Nie chcę wyglądać jak napalona nastolatka! – przekomarzała się Monika.
Dodam, że często się tak przekomarza. Chyba po to żebym ją przekonywał, że jest cały czas atrakcyjna i młoda.
Tak też się oczywiście stało.
Przekonałem ją dosyć szybko, że wygląda bosko, i nie minął kwadrans jak zameldowaliśmy się na kolacji. Apetyty dopisały. Obserwowałem salę, i stwierdziłem, że faktycznie płci żeńskiej w hotelu jest bardzo niewiele, a już na pewno nie tak atrakcyjnej jak moja Monika.
Po skończonej kolacji rozsiadłem się dumny jak paw, zamówiłem piwo, a żonce drinka, i jeszcze chwilę rozmawialiśmy o planach na kolejny dzień. Ustaliliśmy, że trzeba szybko kończyć imprezę, i nie pić za dużo, bo zaraz po śniadaniu wybieramy się na dłuższą wycieczkę po okolicy. Dodam, że nie jestem urodzonym ...
... tancerzem. Ja, w zasadzie w ogóle nie umiem tańczyć. Monika rusza się zdecydowanie z większą gracją, a przy fajnej muzyce bawi się zawsze dobrze i potrafi tańcować długo i bez wytchnienia. Szczególnie po kilku drinkach. Właśnie kończyła drugiego dziś, i widziałem, ze ma ochotę na odrobinę zabawy.
- Dobrze, do dzieła! – powiedziała dziarsko. Wcześnie zaczniemy, to wcześnie skończymy, a przecież musimy się wyspać.
Przeszliśmy przez hol do sali, w której organizowane są imprezy. Sala nie była bardzo duża. Było tam już całkiem sporo ludzi, głównie mężczyzn, chociaż zauważyłem też kilka pań. Nasza wesoła kompania pomachała nam już z daleka. Widać czekali – pomyślałem z dziwnym uczuciem.
- Jesteście! Super! – zakrzyknął chór głosów. Okazało się, że w międzyczasie do towarzystwa dołączył jeszcze ich kumpel Jarek, oraz szef – Andrzej. Facet był starszy od nich, na oko około pięćdziesiątki. Masywny gość, dobrze zbudowany, ale i trochę przy kości, jak to mówią.
Przysiedliśmy się do loży, którą zajmowali. Zaczęła się rozmowa. DJ jeszcze nie grał nic ciekawego, raczej lekką muzykę na rozgrzewkę, więc rozgrzewaliśmy się. Zważywszy na rozmowę, beztroski klimat i dużą ilość dostępnego alkoholu, dość szybko zapomnieliśmy o naszych ustaleniach dotyczących następnego dnia. Zaczęło się robić wesoło. Nawet nie zauważyłem kiedy na parkiecie pojawili się ludzie, a moja żonka złapała mnie za ramię i powiedziała do ucha – tańczmy!
Wyskoczyliśmy rozochoceni atmosferą i alkoholem. Po jednym ...