Porwanie (II)
Data: 20.05.2021,
Kategorie:
Brutalny sex
Sex grupowy
nieznajomy,
Autor: Magdalena_M
... i zamknęła powieki, odpływając w świat marzeń sennych.
Nagle poczuła na ustach czyjąś dłoń i usłyszała cichy, chrapliwy, męski głos przy uchu.
- Nie krzycz, to ja. Ktoś kręci się po twoim domu. Pójdę się rozejrzeć.
Po kilku dłuższych chwilach od jego wyjścia z sypialni usłyszała dwa, donośne, rozdzierające wszechobecną ciszę wystrzały z broni palnej. Mark wrócił z pistoletem w dłoni.
- Co się stało? - zapytała Laura z paniką w głosie.
- Zabiłem dwóch typów. Musimy się stąd zmyć jak najszybciej.
- Jakich typów?
- Handlarzy narkotyków - odparł Mark.
Laura szybko ściągnęła szlafrok i włożyła na siebie sukienkę, którą miała na sobie poprzedniego dnia, ale bez bielizny pod spodem. Chwyciła w dłonie szpilki i torebkę, a Mark zaczął ją ciągnąć w kierunku samochodu. Wsiedli do Bentleya, otworzyli zdalnie sterowane drzwi garażowe, a następnie bramę i po chwili mknęli z dużą prędkością przed siebie. Na zewnątrz już szarzało, a Laura zastanawiała się ile godzin spała. Co chwilę spoglądała na miejsce kierowcy i lustrowała Marka od stóp do głów. Miał na sobie białą koszulę rozpiętą pod szyją, niebieskie dżinsy i lekki zarost na twarzy. Był niesamowicie męski i pociągający.
- Cholera, mamy ogon - powiedział Mark.
- Jaki ogon? - zapytała Laura.
- Jedzie za nami czarny Subaru. Musimy go zgubić. Trzymaj się mocno.
Mark dodał gazu i zaczął wyprzedzać inne samochody. Czarny Subaru nie dawał za wygraną i prawie zrównał się z Bentleyem. W tym momencie Mark ...
... zrobił gwałtowny manewr kierownicą w prawą stronę i wjechał w małą, wąską uliczkę. Samochód, który ich ścigał wpadł w poślizg, wchodząc w zakręt i kilka metrów dalej uderzył w uliczną latarnię.
- Chyba ich zgubiliśmy. Za nami czysto - powiedział Mark.
Po czterdziestu minutach udało im się wyjechać poza miasto. Wokół drogi rozpościerały się kolorowo ukwiecone łąki, a w oddali dostrzegli gęsty las.
- Najbezpieczniej zrobimy, jak zaparkujemy gdzieś w lesie i przenocujemy w samochodzie. Na pewno będą nas szukać.
- Jak uważasz - odparła Laura.
Skręcił w krętą, leśną dróżkę i po przejechaniu kilku metrów wyłączył silnik samochodu.
- Chodź, położymy się na tylnym siedzeniu - mówiąc to, Mark usiadł z tyłu bokiem i oparł się plecami o szybę.
Przyciągnął Laurę do siebie tak, że znalazła się miedzy jego nogami oparta o tors.
- Odłóż torebkę i buty - powiedział i zabrał jej z ręki buty, a następnie rzucił na przednie siedzenie.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu, a potem Laura spojrzała mu w oczy i powiedziała:
- Proszę, bądź ze mną szczery. Dlaczego zabiłeś tamtych facetów? Dlaczego nas ścigają?
- Robiłem z nimi interesy i próbowali mnie oszukać, a ja nie pozwolę, żeby ktoś robił ze mnie idiotę.
"A jednak jest przestępcą i ma porachunki z handlarzami narkotyków" pomyślała i zadrżała. Poczuła się nieswojo, kiedy uświadomiła sobie, że jest skazana na towarzystwo bandyty, który nie ma oporów przed używaniem broni. Będąc z nim sam na sam, w ciemnym lesie ...