Espresso (I)
Data: 22.05.2021,
Kategorie:
Romantyczne
bez seksu,
Autor: witness
Wygładziłam swoją nową, jedwabną bluzkę. Dzisiaj miała przynieść mi szczęście - przynajmniej tak mówiła mama, wręczając mi ją jako jeden z prezentów na moje dwudzieste drugie urodziny. Bluzka pochodziła z kolekcji Prady, która jeszcze nie została wypuszczona do sklepów. Czasami warto było mieć bogatych i wpływowych rodziców.
Było wczesne popołudnie i ulice zalała fala ludzi szukających miejsca w którym mogliby zaspokoić swój głód i zjeść spokojnie lunch. Nie byłam głodna, dlatego postanowiłam odwiedzić Starbucksa. Chciałam napić się kawy, a potem pójść do pracy, w której sobie dorabiałam. Oczywiście, rodzice o tym nie wiedzieli. Nie pozwalali mi pracować. Miałam przecież nieograniczony dostęp do ich pieniędzy, jednak prawdę powiedziawszy chciałam się trochę usamodzielnić. Okej, korzystałam z kart kredytowych mojego taty, ale tak czy siak spędzałam czas na sprzedawaniu książek w "Book Geek". Tam byłam zwykłą dziewczyną, studentką medycyny, a nie córką Roberta Kamińskiego, wpływowego producenta filmowego.
Oto przede mną ukazał się widok Stabucksa. Przejrzałam się w szybie na witrynie. Byłam świadoma swojego wyglądu i nigdy nie miałam kompleksów. Figurę i twarz modelki odziedziczyłam po mamie, a ciemne włosy opadające mi falami na łopatki były spadkiem po rodzinie taty. Uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam do sklepu. Chciałam zamknąć drzwi, ale pasek mojej torebki zaczepił się o klamkę. Odwróciłam się, zdjęłam go i ruszyłam do przodu, wpadając na jakiegoś faceta. ...
... Trzymał w ręku kubek z kawą, którego zawartość wskutek wstrząsu wylała się na moją bluzkę formując wielką plamę na jej środku.
- Cholera! Jak idziesz! - krzyknęłam, a kilka ciekawskich głów spojrzało się w moją stronę. Moja nowa bluzka ociekała teraz gorącą espresso. Już gorzej być nie mogło. Dobrze, że mnie nie poparzyła...
- Przepraszam, czy wszytko w porządku? - zapytał głębokim barytonem nieznajomy, chociaż byłam świadoma, że wina leżała po mojej stronie. Spojrzałam się na nań wrogo chcąc przerzucić na kogoś rosnące wyrzuty sumienia.
- Nic się nie stało - odparłam, ale zabrzmiało to ironicznie. Facet uniósł brwi. Kurczę, był całkiem niezły. Nie mógł być wiele starszy ode mnie. Ubrany w ciemne spodnie od garnituru i błękitną koszulę wyglądał jakby właśnie zszedł z okładki ekskluzywnego magazynu.
- Mogę ci oddać pieniądze za pralnię - usłyszałam i szybko otrząsnęłam się z zamyślenia. Rany, dlaczego dopiero teraz zauważyłam, jak wyglądał? Niemal każda obecna w kawiarni kobieta śliniła się, patrząc na niego z uwielbieniem w oczach.
- Nie trzeba - powiedziałam szybko, a moja złość przeszła w zażenowanie. Nie chciałam się przyznać, że ten mały incydent był spowodowany jedynie moją nieuwagą. Spojrzałam na moją bluzkę i czułam, jak z powrotem wzbiera się we mnie irytacja. Pod względem uczuć byłam bardzo zmienna i wybuchowa jak wulkan, dlatego teraz wolałam usunąć się z drogi. - Do zobaczenia - powiedziałam głupio nie wiedząc, jak zakończyć tą niezręczna sytuację i ...