1. Espresso (I)


    Data: 22.05.2021, Kategorie: Romantyczne bez seksu, Autor: witness

    ... udałam się w stronie toalety nie patrząc się w stronę faceta. Oddalając się, czułam na plecach jego zdziwiony wzrok.
    
    Po wejściu do łazienki próbowałam sprać plamę, ale, niestety, był to nadaremny wysiłek. Kawa nie schodziła. Moja bluzka była całkowicie zniszczona i nadawała się jedynie do wyrzucenia. Westchnęłam i spojrzałam w lustro. Byłam zarumieniona, a moje oczy błyszczały złowrogo. W ciągu minuty podjęłam bezmyślną decyzję - to nie był dobry dzień na pójście do pracy. Na szczęście zawsze sumiennie wywiązywałam się ze swoich obowiązków, dlatego szybki telefon z informacją "mam wirusa... gorączkę... khy khy... nie pojawię się dzisiaj" przekonał właścicielkę księgarni i już pięć minut później, pieczołowicie zasłaniając się kurtką, wracałam do swojego mieszkania.
    
    Byłam właśnie w połowie oglądania mojego ulubionego programu rozrywkowego, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Spojrzałam wymownie na swoje sprane dresy i wyciągnięty podkoszulek. Poczłapałam w kierunku drzwi i otwarłam je na oścież, ukazując się w całej okazałości osobie stojącej na wycieraczce.
    
    - Aleksandro! - zawołał z oburzeniem Konrad, przyjaciel-gej mojej matki. Od małego był moim aniołem stróżem w kwestii modowej i nie miałam pojęcia, czemu pojawił się w moim domu w piątkowe popołudnie. - Dlaczego na miłość boską jesteś w dresach! - zawołał taksując mnie spojrzeniem pełnym niedowierzania.
    
    - Yyy wejdź... - powiedziałam niezbyt elokwentnie, zastanawiając się, o co chodzi... Piątek! Bal charytatywny ...
    ... organizowany przez moich rodziców! Jak mogłam zapomnieć! Drobna sylwetka Konrada rozglądała się krytycznie po mieszkaniu. Ubrany w biały garnitur i bordową koszulę wyglądał bardziej jak włoski mafiozo niż właściciel najbardziej ekskluzywnego salonu kosmetycznego w mieście. Zamknęłam drzwi przygotowując się na małą awanturę.
    
    - Jest piętnasta moja droga. Masz dwie godziny na doprowadzenie się do porządku. Co ja z tobą mam - zawodził Konrad, a ja nadal stałam jak oniemiała. Dopiero teraz dotarło do mnie, że umówiłam się z nim, aby uczesał mi włosy. Musiałam jeszcze wziąć ekspresowy prysznic, umalować się i... odebrać suknię od krawcowej. Oparłam się czołem o ścianę i westchnęłam głęboko, zastanawiając się czy aby na pewno dzisiaj nie był piątek trzynastego.
    
    - Konradzie - jęknęłam, a on nareszcie przestał marudzić i spojrzał na mnie wymownie. - Proszę, odbierz moją suknię z "Vin gris" a ja w tym czasie szybko się przygotuję. Mam dzisiaj naprawdę zły dzień... Przepraszam, przepraszam, przepra...
    
    - Nie tłumacz mi się moja panno! - wszedł mi w słowo Konrad, i z wigorem o jaki nie podejrzewałabym tego pięćdziesięciolatka, skoczył do drzwi i już był jedną nogą za progiem - Ach, od małego jesteś tak samo roztrzepana! - i już go nie było.
    
    Dwie godziny minęły bardzo szybko, ale jakimś cudem udało mi się wyszykować. Miałam na sobie prostą, grafitową suknię bez ramiączek. Miała wycięcia na pasie, które odsłaniały trójkąty mojej skóry. Konrad wyczarował na mojej głowie pozornie ...
«1234...»