Maturzystka - 10.
Data: 19.07.2019,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Tomnick
... ręką. Domaga się odpowiedzi. Pewnie boi się, że przeżywam to, co widziałam, a ja już rozważam mój plan. W końcu wyciągam rękę z jej dłoni.
– Ile ten Radek płaci ci za seks? – pytam z ciekawością w głosie.
Walnęłam parkę! Facet wyraźnie poczuł się urażony. Uśmiech znikł na chwilę z zadowolonej, pewnej siebie gęby. Wyraźnie trafiłam w miękkie. Matkę zatkało. Zamilkła. Patrzy na mnie zaskoczona. Nawet nie wie, jak zareagować. Szybko zdaje sobie sprawę, że każda odpowiedź będzie błędna i wyjaśnienia pogrążą ją.
– Ależ... Grażynko. Jak możesz? – I w tym momencie dociera do niej, że nie powinna nic więcej mówić.
Już się zdecydowałam. Ostatecznie! Zwyciężyła ciekawość i przekora. I chęć zemsty. Perfidnej zemsty... Będzie żałować! Będzie bardzo, bardzo długo żałować! Podnoszę głowę i patrzę na matkę. Znowu coś mówi, ale i tak nie słucham. Przerywam jej potok słów:
– Chętnie spróbuję seksu z twoim facetem – mówię odważnie do kochanka matki i prowokacyjnie patrzę w jego oczy.
*
– Słucham?! – matka reaguje nerwowo. Gwałtownie prostuje się, zaskoczona moją decyzją. Przerażona patrzy na mnie, niepewnie patrzy na kochanka, ale ja spoglądam wyłącznie na tego faceta.
– Grażynko! Kochanie! Co ty mówisz?! – znowu chwyta mnie za rękę i potrząsa. Za dużo wrażeń dla niej jak na jedno popołudnie. Kompromituje się przed córką, a chwilę później córka gnoi ją przed kochankiem. A to przecież dopiero początek...
Matka wpada w nerwowy słowotok. Prawie krzyczy na mnie. Ma łzy ...
... w oczach. Grozi mi. Prosi mnie. Tłumaczy. Błaga. Przez chwilę patrzę na nią bez słowa. Radek przygląda się nam znowu z tym swoim reklamowym uśmiechem. Facet wygląda jakby chciał połknąć wieszak i tak mu zostało. Po prostu sielanka!
– No, akurat ty chyba nie powinnaś mieć nic przeciwko temu, prawda? A może jesteś zazdrosna o tego żigolaka? – pierwszy raz tak jednoznacznie zwracam się do matki per „ty”, kiedy rozmawiamy o poważnych sprawach. Mój głos brzmi stanowczo. Bez uśmiechu patrzę na nią. Żigolak nie wytrzymuje i podnosi się. Staje obok matki.
Ton mojego głosu w końcu otrzeźwia matkę. Reflektuje się i zamierza znowu coś powiedzieć, ale teraz ja tutaj panuję.
– Boisz się, że jestem atrakcyjniejsza od ciebie? – wbijam jej jeszcze jedną bolesną szpilę.
Matka milczy i patrzy na nas bezradnie. Nie wie, co powiedzieć. Znowu ma łzy w oczach. Niech beczy! Solidnie sobie zapracowała.
Facet w końcu zirytował się tym „żigolakiem”. E, nie było to takie trudne. Szybko dał się sprowokować. Cienias z niego. Z dużym fiutem i atletyczną sylwetką, ale dupek. W obecnej sytuacji jest za chudy w uszach, żeby wygrać ze mną. I za głupi, żeby od razu to zrozumieć. Oj, będzie miał kłopoty. Dupek z dużym fiutem, atletyczną sylwetką i małym móżdżkiem. Po prostu dupek.
– Jeszcze będziesz chodził, jak ci zagram... – obiecuję sobie i z wściekłości zaciskam zęby, ale nie zmieniam wyrazu twarzy. – A od dzisiaj na drugie daję ci: „Dupek” – mój humor ulega nieznacznej poprawie. Oddycham ...