Wisienka na torcie
Data: 09.06.2021,
Kategorie:
bez seksu,
spotkanie,
Dojrzałe
obyczajowe,
Autor: Indragor
... jej szklankę z wodą. Stanąłem w drzwiach kuchennych i patrzyłem jak małymi łykami popijała uśmiechając się do mnie. Odstawiła szklankę i jakoś tak zalotnie, jak nigdy dotąd, nie spuszczając wzroku ze mnie otarła usta. Już mieliśmy wyjść z kuchni, ona, jak mi się wydało, chciała zrobić krok w kierunku wyjścia, ale się zawahała. Stanęła tak jakoś niezdecydowanie, jakby czegoś jeszcze oczekiwała, nie przestając uważnie patrzeć na mnie. Nie mam pojęcia, dlaczego tak wtedy zareagowałem. To był niejako nakaz instynktu, jakbym odebrał telepatyczną wiadomość od dziewczyny. Zbliżyłem się do niej i bez słowa wsunąłem od góry rękę pod spódnicę, dalej pod majtki i zacząłem macać ją po delikatnie owłosionej cipce. Co ciekawe, stała spokojnie, bez słowa, pozwalając się obmacywać. Trwało to może jakieś dziesięć sekund, dopiero wtedy się wyrwała. Wracając nie odzywała się, tylko parokrotnie łypnęła na mnie. Początkowo było mi trochę głupio, myślałem, że się na mnie obraziła, za to macanie, ale w szkole zachowywała się wobec mnie tak samo, jak dotychczas i wkrótce zapomniałem o tym incydencie. Potem skończyła się podstawówka i każde z nas poszło swoją drogą.
– A cześć! Rzeczywiście cię nie poznałem. Tyle lat... a ty jak mnie rozpoznałaś?
– Mam dobrą pamięć do twarzy, a poza tym prawie się nie zmieniłeś.
– No bez przesady, ale ty też prawie się nie zmieniłaś.
– Daj spokój – machnęła ręką – nie musisz być aż tak uprzejmy. Niestety, to już nie to, co kiedyś.
– Pamiętam, że po ...
... szkole jeszcze kilka razy cię widziałem, a potem zniknęłaś. Ile to lat? Hm...
– Piętnaście, szesnaście...
– Oj, chyba więcej. Co u ciebie przez te lata się działo?
– A – odpowiedziała z nutą niechęci w głosie – to nie temat na rozmowę na ulicy. Może wpadniesz do mnie – ożywiła się, patrząc na mnie z nadzieją. – Ja tu zaraz mieszkam – wskazała narożny budynek przy skrzyżowaniu, ale następnym, nie tym przy którym staliśmy.
– Od dawna? – zapytałem.
– Od dwóch lat mniej więcej. Mam całkiem ładne trzypokojowe mieszkanko. Zresztą jak zajdziesz to zobaczysz. To co, idziemy do mnie?
Zdumiałem się. Na parterze wskazanego budynku znajdują się sklepy, w których od czasu do czasu robiłem zakupy. Można tu dostać naprawdę smaczną wędlinę. Mieszkam jakieś pięćset metrów dalej, na tej samej ulicy. Przez dwa lata mieszkamy obok siebie i jeszcze się nie spotkaliśmy?
– Chętnie bym wpadł – odpowiedziałem – ale trochę nie pasuje mi, bo właśnie wracam z zakupami. Muszę włożyć wędlinę do lodówki, zanim się zagotuje – uśmiechnąłem się.
– To gdzie ty mieszkasz?
– A tu niedaleko na tej samej ulicy – odpowiedziałem nie przestając się uśmiechać.
– Nie wierzę – zrobiła duże oczy.
– Poważnie.
– O kurczę, w dzieciństwie mieszkaliśmy obok siebie i teraz też, cha, cha. Koniecznie musisz mnie odwiedzić. – Mówiąc to ostatnie, położyła mi na moment dłoń na piersi. – Czekaj, czekaj. W środę będzie u mnie taka znajoma. Na stałe mieszka w Wielkiej Brytanii, ale przeważnie raz w roku ...