Maskotka
Data: 10.06.2021,
Kategorie:
Romantyczne
Sex grupowy
biseksualnie,
BDSM
Autor: MarySue
Każda historia zaczyna się od pierwszego zdania. Tak jest też w tym przypadku.
Jest wieczór, spokojny i leniwy, pierwszy spokojny wieczór po kilku tygodniach wytężonej szaleńczej pracy przy projekcie dla wyjątkowo wymagającego klienta.
Mark siedzi rozwalony na ogromnym fotelu za swoim biurkiem, modelowy obraz osiągającego sukcesy dyrektora w swoim wydziale. Wysoki, ciemnowłosy, opalony, z ciałem wyrzeźbionym regularnymi treningami w dobrym klubie, w świetnie dopasowanym garniturze, chociaż już bez krawata. Ja zajmuję kanapę, rozwalam się równie nieelegancko – zasłużyliśmy sobie na odrobinę luzu. Szef i jego najbliższy współpracownik, zastępca, prawa ręka - a prywatnie bratnia dusza, a może nawet i druga połowa tej samej całości? Oczywiście, tego nie powiem głośno, on też nie.
Siedzimy sobie w przyjaznym milczeniu, i wtedy właśnie padają te słowa, słowa od których zaczyna się cała ta szalona przygoda.
- Sam, co ty na to żebyśmy sprawili sobie maskotkę?
Zastanawiam się, co tez ma na myśli.
- Masz na myśli jakiegoś pluszaka? - pytam ostrożnie, bo jakoś to pierwsze właśnie przyszło mi na myśl.
Mark wybucha gromkim śmiechem.
- Miałem na myśli raczej coś żywego – wyjaśnia, nadal chichocząc. - No wiesz, jakąś miłą waginę, z długimi zgrabnymi nogami i parą uroczych cycków na dodatek, z którą moglibyśmy wspólnie robić różne rozkoszne i zdrożne rzeczy.
Może to i było zaskakujące, ale pomysł mi się spodobał.
- Czemu nie. - mówię. - Może być ciekawie. ...
... Masz pomysł, jak taką maskotkę znaleźć?
No tak, kogo ja pytam. Oczywiście że ma. Przedstawia mi plan, i brzmi to naprawdę fajnie.
Piątkowe wieczory teraz wyglądają dość podobnie – Mark rusza na łowy, do jakiegoś modnego klubu, gdzie łatwo znaleźć chętną kobietę. Ja kręcę się w okolicy, czasami dyskretnie wskazuję mu cel. Kiedy widzę, że upatrzona panienka jest już chętna na coś więcej, ulatniam się z knajpy – i czekam na nich w mieszkaniu.
Przychodzą razem, niekiedy niedługo po mnie, a czasami czekam na nich na tyle długo że zdążę wziąć prysznic i witam ich w samym szlafroku.
Panienka jest zwykle zdezorientowana, Mark nas sobie przedstawia, i z rozbrajającym uśmiechem oznajmia, że jeśli ma na niego ochotę, to on owszem, jest chętny i dostępny, ale tylko wspólnie ze mną.
- Sam i ja jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi – mówi – i dzielimy się ze sobą wszystkim. Wszystkim! - podkreśla z emfazą.
Niekiedy wieczór na tym się kończy, bo panienka oburzona żąda taksówki i ucieka do domu. Mark zawsze żegna się z nią szarmancko, odprowadza do taksówki, całuje w rękę, a na pożegnanie wręcza nasze wizytówki ( te prywatne, bez nazwy firmy dla której pracujemy).
Jakbyś zmieniła zdanie, zadzwoń, mówi.
Częściej jednak trafnie oceniamy wybrane panie, które ochoczo przyjmują propozycję takiej przygody. Niektóre zostają z nami na cały weekend, a nawet umawiają się na kolejne spotkanie – zwykle jednak po dwóch lub trzech spotkaniach panienka kończy znajomość, a Mark wyrusza na ...