End of All Hope
Data: 20.06.2021,
Kategorie:
Lesbijki
różnica wieku,
Autor: Ravenheart
... łóżku nie ma miejsca na krótki, samczy akt, zakończony przeciągłym stęknięciem ulgi i obowiązkowym zbrukaniem, po którym nastąpi wymowne obrócenie się na drugi bok. W ich świecie istnieją tylko dwie równe połowy. I mimo to – a może właśnie dlatego – jest w nim miejsce na szaleństwo i tkliwość. Rozkosz i ból. Siłę i słabość. Zrozumienie. Miłość. Mógłbym patrzeć na nie godzinami, próbując zrozumieć ich boskość, posmakować choć cząstki łączącej je więzi.
W końcu spływa na nie ociężałość i zmęczenie. Leżą obok siebie, splecione w ostatnim uścisku, złączone wspólną pieszczotą, gładząc swoje nabrzmiałe kobiecości. Młodsza całuje przyjaciółkę. Leniwie podnosi się i wstaje pełnym wzruszającej gracji ruchem. Jest tak naturalnie piękna – jak Afrodyta wyłaniająca się z morskiej piany. Jej drobne piersi są już obolałe od tysięcy pieszczot, ale dumnie nie poddają się grawitacji. Schyla się i zza nocnej szafki wyjmuje małe pudełeczko, przewiązane kolorową kokardą. Wraca na łóżko i podaje prezent kochance. Uczucie, które przepełnia ich spojrzenia jest tak silne, że rozjaśnia cały pokój, jak błysk supernowej rozświetla czarną, zimną pustkę kosmosu.
Pudełko jest małe, bo mała jest torebka z białym proszkiem, które zawiera. Oczy dziewczyny błyszczą kocią ciekawością, ale starsza wie, co robić. Szybko znajduje się stara karta do telefonu. Ty czy ja? Ty pierwsza, kochanie. To moja urodzinowa niespodzianka dla ciebie. Nie. Ty, moja młoda suczko. Uwielbiam patrzeć, jak odlatujesz. Białe ...
... ścieżki układają się równymi liniami na brzuchu leżącej kochanki. Odwagi, maleńka. Młodsza całuje nabrzmiałe usta przyjaciółki. Długo. Na szczęście. Na nową drogę. Na nowe doznanie. Dwa ruchy i biały proszek znika w jej nosie. Źrenice rozszerzają się na eksplozję Nieskończoności.
Coś jest nie tak! Ostry ból przenika ciało dziewczyny. Rozżarzony, pędzi z szybkością błyskawicy przez delikatną siatkę nerwów; pali i niszczy wszystko na swojej drodze, jak ognista powódź, jak przerażające tsunami grozy! Serce zalewa strach, krwista czerwień przesłania oczy. Dziewczyna raptownie zrywa się z posłania. Usta, zamarłe w krzyku łakną ożywczego haustu powietrza. Ręce wyciągają się w rozpaczliwym poszukiwaniu ratunku. Daremnie. Mała, drobna blondynka pada podcięta, jej sercem targają straszliwe kurcze. Jej kochanka patrzy na rozgrywającą się scenę w pełnym przerażenia niezrozumieniu.
W jednej chwili spływa na mnie paląca potrzeba działania. Odrywam czoło od lodowatego okna i potężnym szarpnięciem otwieram je na oścież – jakbym musiał to robić. Pusty, nic nie znaczący gest. Czy dotrę na czas? Przenika mnie cios niepokoju. Zdążyć. Muszę zdążyć.
Podeszwy moich butów z metalicznym szczękiem uderzają w zardzewiałą kratownicę schodów przeciwpożarowych. Jeden… dwa kroki. Skok. Zawisam nad szarą pustką rozwierającej się pode mną gardzieli ulicy. Dziesięć metrów. To dużo? Mało? Całe życie.
Czas płynie powoli, omijając mnie szerokim łukiem, a grawitacja wrzeszczy, wyciągając ku mnie ...