Iza i Tomek (III)
Data: 27.06.2021,
Kategorie:
małżeństwo,
Sex grupowy
delikatnie,
ostro,
Autor: koko
- Starczy! Starczy już wariacie! – jęknęła i z całej siły zacisnęła uda na mojej głowie. Zakleszczyła je na mnie niczym drapieżny owad, który obezwładnia ofiarę przed pożarciem. Właściwie zrobiła to machinalnie, ponieważ jej rozedrgane i wymęczone podwójnym orgazmem ciało, nie było jej jeszcze posłuszne. O ile kilka chwil wcześniej wiła się i wrzeszczała, żebym nie przerywał, to teraz orgazm pozostał już tylko miłym wspomnieniem, a ona pragnęła, żeby tego wspomnienia nie zaburzało nic innego. Zwolniła uścisk, a ja podniosłem się z klęczek i zaległem obok. Dyszałem z wyczerpania, ale to był ten rodzaj zmęczenia, który przynosił satysfakcję i błogość.
- Skąd ty bierzesz siły? – powiedziała czule i pogłaskała mnie po rozpalonym policzku. Przysunęła bliżej twarz i uśmiechnęła się, a jej szare oczy rozbłysły figlarnie.
- Co znowu, głuptasie? – spytałem zmęczonym głosem, ponieważ jej wzrok wydał mi się podejrzany.
- Pachniesz mną – powiedziała ciepło i koniuszkiem języka dotknęła mojej wargi. Dotarło do mnie, że słonawa wilgoć na moich ustach, to soki, które zaledwie chwilę temu wyssałem z jej cipki.
- Smakuje ci?
Uśmiechnęła się po łajdacku, a zamiast odpowiedzi poczułem na brodzie jej śliski, gładki języczek. Iza zlizała strużkę lepkiej cieczy, która nadal mi się tam sączyła i zupełnie bez ostrzeżenia wepchnęła we mnie język, abyśmy mogli posmakować tego nektaru razem. Rany, to było niesamowite! Jej zachowanie było tak nieobliczalne, że zastanawiałem się
co ...
... myśmy robili przez te dziesięć lat małżeństwa, skoro nadal zaskakiwała mnie czymś tak perwersyjnym.
- Ty mały zboczeńcu! – fuknąłem na nią, otumaniony smakiem cipki, wymieszanym z naszą śliną.
- Bo taką mnie kochasz najbardziej, prawda? – wymruczała pewna swego i położyła głowę na mojej piersi.
Obydwoje byliśmy padnięci, ponieważ obudziłem ją wcześnie rano, a właściwie ocknęła się sama, w momencie, kiedy twardy jak stal penis wsuwał się w jej rozespaną, zaciśniętą szparkę. To, co wcześniej wydawało się jej erotycznym snem, było w rzeczywistości pieszczotami napalonego męża. Długo przed tym, zanim otworzyła oczy i oprzytomniała moje gorące dłonie błądziły po jej brzuchu i piersiach, a penis ocierał się o wypięte pośladki. Iza lubiła, kiedy ją brałem na śpiocha – wybudzała się niechętnie, myśląc, że jej się to wszystko śni, a kiedy zdawała sobie sprawę, że się do niej dobieram, błyskawicznie przytomniała. W takim stanie pozwalała mi na wiele. Dziś było podobnie. Kochaliśmy się, leżąc na boku. Iza podkuliła pod siebie nogi, a ja wbijałem się w nią od tyłu, kąsając jej szyję i szepcząc do ucha sprośne komplementy. Doszła błyskawicznie, ale jak zwykle było jej mało. Dla mnie też było o wiele za szybko i ciągle miałem niedosyt jej rozpalonego ciała, zapachu zlanej potem skóry, pieszczot i jęków. Nie opierała się, kiedy rozchyliłem jej nogi i klęknąłem na podłodze, żeby wylizać rozdrażnioną i nabrzmiałą jeszcze łechtaczkę. Nie spytałem, czy tego chce, ale ta szorstkość i ...