Schody do nieba (I). Artykuł
Data: 23.07.2019,
Kategorie:
sponsoring,
sekta,
studentka,
Autor: Man in black
... każdorazowo frywolne myśli. Podobało mu się również to, że jest jej szefem. Ma nad nią przewagę. W pewnym sensie.
Docierają do południowej rubieży miasta. Siedząc w ciepłym, wygodnym wnętrzu, można odnieść wrażenie, że obrazy za szybą, to zwykła projekcja. Tutaj jest cicho, ciepło i wygodnie, a tam zimno, nieprzyjemnie. Wiatr wzbija tumany śniegu zalegające na poboczu. Nie ma tego dużo, ale wystarczy, żeby białe widmowe kleksy mknęły przed siebie poganiane wiatrem.
Zgodnie z prośbą pasażerki zatrzymuje samochód w nieznacznej odległości od osiedla.
– Rozumiem, że nie chce pani, żeby nas razem zauważono? – jej ostrożność go bawi.
– Dobrze pan rozumie, panie dyrektorze.
– Ładne osiedle – patrzy na nowoczesną bryłę bloku stojącego najbliżej.
– Owszem, ale nie tak ładne, jak pański nowy dom.
– Widzi pani. Więc już pani słyszała?
– Jest tak, jak pan powiedział. Ludzie i tak mówią, o wszystkim – dziewczyna uśmiechnęła się nerwowo. Nie czuje się komfortowo. W zasadzie to czuje się jakby byli na schadzce. Wyjątkowo niekomfortowa myśl. – pójdę już. Dziękuję za kolację i transport.
– Dobranoc.
Nawet po jej wyjściu w samochodzie pozostaje dyskretny zapach perfum. Kierowca zawraca. Zastanawia się, jak wygląda narzeczony jego współpracownicy. Czy jest równie mały i drobny? Uśmiecha się złośliwie pod nosem. Czy mógłby być z kimś tak kuriozalnie filigranowym? Nie wydaje mu się, mimo to sądzi, że seks z nią mógłby być czymś interesującym.
*
Zimowy okres ...
... przynosi zastój w firmie. To oznacza mniej zebrań, mniej telefonów i problemów. Niedawny audyt centrali z Francji zakończył się dla niego pomyślnie. Dostał solidną premię.
Być może brak zajęć sprawia, że kwestia artykułu kołacze mu się w głowie. Nie wykluczone także, że brak zajęć nie ma z tym nic wspólnego. Jego rozmyślania przerywa asystentka.
– Przepraszam, że panu przerywam, ale po prostu muszę wiedzieć. Czy wczorajszy incydent puścił pan w zapomnienie?
– Niezupełnie – podnosi na nią wzrok – to znaczy, jeśli chodzi o panią, owszem.
Dziewczyna czuje jednocześnie ulgę i konsternację.
– Tak się zastanawiam. Wspomniała pani, że koleżance brakuje funduszy...
– Jednego czego jej nie brakuje, to entuzjazmu do całego tematu.
– Lubi ją pani?
– Nie rozumiem pytania. Owszem – rozkłada bezradnie ręce – lubię. To jednocześnie siostra mojego narzeczonego.
Mężczyzna milczy. Kręci się na swoim fotelu.
– Może już najwyższy czas, żebym objął kogoś mecenatem – uśmiecha się do zaskoczonej współpracownicy.
– Co ma pan na myśli?
– Pomyślałem, że być może byłbym skłonny sfinansować jej pracę.
– Naprawdę? Pan?
– Co w tym takiego dziwnego?
– Nie nic... tylko wie pan... zresztą sama nie wiem, co powiedzieć.
– Proszę nas umówić. Jeśli będzie zainteresowana, niech się zjawi w Smirnoffie, powiedzmy... jutro o osiemnastej. Jeśli mnie przekona do swojego pomysłu, pokryję jej wydatki.
– Dziękuję panu. Zaraz do niej zadzwonię.
– Proszę mi nie mówić, jak ...