Studniówka
Data: 23.07.2019,
Autor: b7kj
... dokładnie przystrzyżoną brodą. Okulary zastąpione zostały soczewkami podkreślającymi zieleń jego oczu, a idealnie skrojonego smokingu, śnieżnobiałej koszuli i pozornie niedbale zawiązanej muchy mógłby mu pozazdrościć niejeden model. Na tle reszty chłopaków, ubranych schludnie lecz bez smaku, biła od niego prawdziwie męska elegancja. Gdy moje myśli, nie wiedzieć czemu, zaczęły krążyć wokół odkrytej dziś urody Marcina, rozbrzmiała muzyka i rozpoczął się bal.
Kilka godzin później, z całkiem przyjemnym szumem alkoholowym w głowie, wymęczona toastami przy nauczycielskim stole, i tańcami z niezniszczalnymi uczniami, wyszłam na dwór by odrobinę ochłonąć i pooddychać chłodnym, nocnym powietrzem. Stojąc przy barierce, zauważyłam że oparta nieco dalej postać wyrzuca niedopałek, podnosi się i podchodzi do mnie, mówiąc coś. Rozpoznałam głos Marcina.
- Soreczko, a soreczce to tak nie zimno ? To nie maj, żeby w samej kiecce po dworze śmigać.
- Wiesz, wyszłam na rekonesans, sprawdzić czy żaden z moich uczniów nie wpadł w zgubne szpony nałogu z którym walczę już kilka lat. Zawiodłeś mnie. – odparłam ze uśmiechem. – I zawiedziesz jeszcze bardziej, jeśli nie podzielisz się jednym. Ze smutkiem stwierdzam że torebka wyjściowa nie jest zbyt pojemna.
Nie dokończyłam dobrze zdania, a w wyciągniętej dłoni mojego ucznia błysnęła zapalniczka i papieros.
- Co tutaj robisz ? – zapytałam.
- Eh, szkoda gadać. Wybór partnerki to nie będzie coś czym pochwalę się kiedyś dzieciom. Krótko ...
... mówiąc, schlała się i trzeba było odwieźć ją do domu. Nigdy więcej nowopoznanych dziewoj – odparł ze smutkiem. – A chłopaki przy stole dawno stracili kontrolę, niedługo z nich też nie będzie co zbierać. A Pani ? Nie zauważyłem Pani męża.
- Bo go tutaj ze mną nie ma, wyskoczyła mu delegacja gdzieś pod zachodnią granicę, wraca za kilka dni – odpowiedziałam. – Nie narzekam jednak na brak partnerów do tańca.
Marcin podszedł odrobinę bliżej i wtedy zobaczyłam jego zielone oczy wpatrujące się we mnie. Było w nich coś co zaowocowało lekkim dreszczykiem na skórze.
- Ale ze mnie gapa, przecież ja jeszcze z soreczką nie zatańczyłem. Niechże pozwoli mi Pani zmyć ten nietakt i da się wyciągnąć na parkiet, wcześniej zahaczając o drink bar. Chyba nie odmówi soreczka swojemu uczniowi ? – błysnął bielą zębów, w uśmiechu który tak dobrze znałam z zajęć. Alkoholowy duszek w mojej głowie coraz natarczywiej działał w mojej głowie. "Cholera, to całkiem przystojny mężczyzna, niepodobny do rówieśników” myślałam.
- No dobrze, niech będzie. Ale tylko jeden drink. I bez gwałtownych obrotów, starsi ludzie mają po alkoholu słabszy błędnik – zażartowałam. Marcin szybko nadstawił ramienia, i dumny jak paw poprowadził mnie z powrotem na salę. Miał rację, sporo towarzystwa się już wykruszyła. Część o własnych nogach, część przy akompaniamencie krzyków rodziców nad swoją upitą pociechą. Przy drink barze, zorganizowanym w porozumieniu z dyrekcją, mój uczeń szybko zmajstrował dwa drinki.
- Uhhhh, ...