1. Marta i sztuczna inteligencja


    Data: 03.07.2021, Kategorie: pończochy, randka, Mamuśki podstęp, nauczycielka, Autor: historyczka

    ... na stół ją… Wtedy to ona będzie daniem głównym… A on nie będzie jej nigdy syty…
    
    Ale i tak wiedziała, że za moment utonie w jego ramionach.
    
    W myślach błogosławiła nieocenioną teraz cechę chłopaka – małomówność. Dzięki niej nie będzie jakichś tyrad, ale szybciej zabierze się do rzeczy. Nie myliła się. Wkrótce pociągnął ją na kanapę i tam całował namiętnie. Powoli przeszedł z ust, przez szyję, na dekolt i piersi.
    
    Na randkę założyła, to co miała najseksowniejszego, a więc śliczny koronkowy biustonosz, który dzięki zapięciu z przodu, łatwo umożliwił mężczyźnie przejście do dzieła.
    
    Marta wzdychała i pojękiwała, gdy czuła jego usta na sutkach. Sama położyła się na kanapie, jakby zachęcała: „teraz ty połóż się na mnie”. Nie musiała tego mówić, żeby chłopak natychmiast znalazł się na niej. Zachłannie podciągał seksowną spódniczkę.
    
    - Armandzie, nigdy tak się nie zachowywałam, ja nie jestem taka… nigdy, przenigdy nie byłam tak uległa… nigdy tak nie powiedziałam tego żadnemu mężczyźnie, jak tobie to chcę powiedzieć… – jestem twoja. Możesz ze mną zrobić co zechcesz...
    
    Nie musiała go zachęcać. Najwyraźniej o niczym innym nie marzył, jak o zsunięciu z niej majtek i wejściu w nią jak najmocniej.
    
    Nauczycielka delektowała się momentem, kiedy natarczywe dłonie zsuwały z niej skąpe czarne stringi.
    
    - Marto, nie przeszkadza ci mój fetyszyzm… to że chcę zawiązać ci oczy… i ręce… - wyszeptał.
    
    - Nie… przeciwnie… cholernie mnie to podnieca…
    
    Zawiązanie oczu, natychmiast ...
    ... powodowało zwiększenie różnych doznań. Na przykład, czego nie sposób w żaden racjonalny sposób uzasadnić, kobiecie wydało się, że jakby ktoś jeszcze był w tym pokoju. Jakby podglądał to, jak Armand pieści ustami i językiem jej kobiecość, jakby nasłuchiwał jej, coraz głośniejszych, westchnień.
    
    - Ochhh… Armandzie, cóż ty mi wyczyniasz… zwariuję przez ciebie… - dostawała spazmów, gdy język kochanka wykonywał ekwilibrystyczne akrobacje w jej najczulszym miejscu.
    
    Rozkładała uda szeroko, jakby chciała być dla niego jeszcze bardziej otwarta, dać mu najdogodniejszy dostęp do swego łona. Nie widziała go, tylko czuła. Cała jej uwaga mogła się skupić wyłącznie na jednym miejscu.
    
    Wkrótce poczuła na sobie ciężar mężczyzny. “A więc zaraz to się wydarzy! Zaraz poczuję w sobie jego męskość… Boże! Jak ja nie mogłam się tego doczekać.
    
    - Och… nigdy, żednemu mężczyźnie tego nie mówiłam… tobie mówię… wejdź we mnie… posiądź mnie całą… - powtarzała szeptem.
    
    Kiedy wsuwał się w nią, miała poczucie wypełnienia jakiejś misji. Oto ten, książę z bajki! Wymarzony. Pieczętuje ich związek. A ona oddaje mu się bez reszty. Zawiązane oczy i ręce są jakby dowodem najwyższego zaufania wobec niego. Właśnie oddania się. Pamiętała poprzednie razy, gdy oddawała się mężczyznom, ale nigdy nikomu tak się nie oddała, jak teraz chciała się oddać Armandowi. Chustka opasająca oczy nakazuje skupić się teraz wyłącznie na jego męskości. Na klinie, który wtłacza się w nią. Który – ma takie wrażenie - wbija się tak ...
«12...111213...»