Moja żona i Sławek. 5
Data: 04.07.2021,
Kategorie:
Anal
BDSM
Autor: ---Audi---
... będzie mnie to podniecać, im bardziej on ją szmaci, a ona się na to zgadza, tym jest mi przyjemniej. Tymczasem Sławek bez słowa zasadził jej kutasa w dupę, wszedł, a ta zaczęłe krzyczeć...
- Zamknij się kurwo...
I zaczęła się jazda, Pierdolił ją w dupę, chwycił za włosy, prawie szarpnął...nachylił do ucha...
- Zaraz będziesz mi dziękować.
Ta płacze, ale już nie wyrywa się, on jedzie równo, za jej biodra dobrze się trzyma, coś o tym wiem. Jest mi znowu cholernie dobrze, dlaczego jej krzywda tak mnie podnieca... ?
Dziwne, przestała płakać, a zaczęła jęczeć, on jedzie równo, a ta jęczy coraz głośniej...
- Możesz mocniej mnie pierdolić... słyszę jej głos. Co jest... ?
- Tak, tak, wal swoją sukę w dupę, dobrze mi, dobrze.... i słyszę znajome wycie... cholera ona ma orgazm... a ten nie przestaje...i moja żona ma następny orgazm... leję, że kutas boli... Sławek też leje...
Kurwa mać, co on jej zrobił... ?
Padli na dywan razem, ona rzuciła się do całowania go... dziękuję Panie, dziękuję... nigdy nie miałam kutasa w dupce, nigdy nikt nie zlał się tam, a jeszcze dostałam 2 orgazmy, dlaczego tak mi było dobrze...?
- Oj suniu, biedna jesteś, mało wiesz o dobrym pierdoleniu, porządny kutas zrobi ci dobrze w cipce, i dupce.
- Ale te orgazmy były inne, też cudowne...
- Pożyjemy, to i popierdolimy i zadowolimy cię...a teraz mi obciągnij...
O kurwa... konsternacja... ale moja żona schyla głowę i po chwili liże... szmata.
Cudowne nagranie, piękne, ...
... pierwsze, odkryłem nowe uczucia, powiem tak, było bosko, prawie tego chciałem, czy mam żałować, wybrzydzać, albo użalać się ? Nie, idziemy dalej i czekamy co życie przyniesie.
Dni były takie same, ona do pracy, mama do dzieci, ja do pracy, mój powrót, obiad, zabawa z dziećmi, przyjemność prania jej bielizny, chodziliśmy obok siebie bez słów, jak dwaj obcy ludzie. Ta cisza i ten smutek zaczęły wyciszać moją miłość do niej, zaczęła wkradać się obojętność, a nawet lekkie wkurwienie, że tak lekko porzuciła mnie. Kupiłem do pracy bieżnię, hantle, rower treningowy i wyznaczyłem sobie cel - triathlon. Treningi zrobiłem przemiennie tzn, jeden dzień bieg, potem hantle, rower i godzinka na basenie, miałem blisko. Kupiłem rower szosowy, używany, ale dobry na osprzęcie Ultegry.
Po 3 miesiącach moja sylwetka zaczęła się zmieniać. Odżywki, dieta, witaminy, nabrałem ciała, z 74 wszedłem na prawie 80. Masa mięśniowa, widok muskułów napawał mnie radością. Zacząłem brać udział w zawodach, biegach, duathlonach i przygotowywałem się do marzenia - 1/2 Ironmana. Matka pomagała cały czas, a moja niczego nie zauważyła. Bardzo często wyjeżdżali na weekendy, a my z dziećmi na zawody. Ile radości, dumy... i medali. Dzieciaki w domu cały czas się nimi bawili, wiedzieli, który jest za jaki bieg.
Raz niestety wpadłem, bo ona zachciała się z nimi pobawić, chyba sumienie ją ruszyło. No i chłopcy wyciągnęli medale...
- A skąd ty masz tyle medali... ?
- Uzbierało się tu i tam...
- A co z dziećmi ...