Metaliczna szarość
Data: 13.07.2021,
Kategorie:
Lesbijki
przyjaźń,
Autor: belle
Brnęłam po kolana przez lodowaty puch. Ledwo cokolwiek widząc. Zsunęłam czapkę prawie na sam nos i postawiłam kołnierz tak, żeby padający śnieg nie sypał w oczy i nie smagał mi twarzy. Robiłam ogromne kroki, czując się niczym czapla (czapla kretynka), która brodzi w gęstym błocie, mając świadomość, że lada moment padnie na dziób. Człapałam się jednak w konkretnym celu... Tak wiem, cwana ze mnie bestia, no ale inaczej nie potrafiłam, nie mogłam się powstrzymać, coś mnie tam ciągnęło... A raczej KTOŚ.
Mokra i ośnieżona od stóp do głów weszłam do budynku. Szłam ciemnym korytarzem jakiś czas, aż w końcu znalazłam to, czego szukałam. Wchodząc uśmiechnęłam się sama do siebie.
Moją uwagę zwróciły wszędzie palące się świece. Wielokolorowe o różnej wielkości. Pomyślałam: Super, niezły klimat. Pomieszczenie było dość duże, przepełnione przedmiotami, których nawet nie potrafiłam nazwać, a co dopiero wiedzieć do czego służą, to była działka L. Panował przyjemny półmrok, a ciepło rozgrzewało moje lodowate dłonie, białe i zimne. Królowa śniegu, zaśmiałam się w myślach. Czułam na koniuszkach palców nieprzyjemne kłucie, przemarzłam.
Na środku stała Liv. Taka maleńka w porównaniu do sztalugi i płótna, na którym energicznie znęcała się. Na sobie miała biały fartuch "ozdobiony" milionem kolorowych kropek, tysiącem różnorakich kresek i w kleksy o ciekawych kształtach. Na głowie miała słuchawki. Jej naturalne blond włosy o rozjaśnionych końcówkach sięgały do połowy pleców, lekko ...
... poskręcane. Ze słuchawek wydobywało się jakieś ciężkie brzmienie, ucieszyłam się, bo to ja zaraziłam ją tym bakcylem, pewnie po ostatnim naszym koncercie, na którym z resztą była. Zaśmiałam się, ale nie zareagowała, pewnie nie słysząc nic po za muzyką. Właściwie jej tam nie było. Uwielbiałam patrzeć jak pracuje. Kiedy chwytała w drobną dłoń pędzel czy ołówek, przenosiła się zupełnie gdzie indziej. Była w innym świecie, robiła to co najbardziej kochała, była naprawdę sobą, fascynowało mnie to.
Przerwała moje rozmyślania nagle odwracając się. Na początku jakby mnie nie zauważyła, kilka sekund i wróciła na ziemię.
- Aaa!!! - Liv podskoczyła ze strachu. Zdjęła szybko słuchawki.
- Cholera jasna, Lena! Czy ty zawsze musisz mi to robić?! Jak nic chcesz przyprawić mnie o zawał, przyznaj się, że właśnie o to ci chodzi?! - jednak mówiąc to drugie zdanie uśmiechała się. Jedną z jej cudownych cech było to, że nie umiała się gniewać. Parsknęłam.
- Wybacz Słoneczko, nie mogłam się powstrzymać. Lubię patrzeć na artystę w pracy. Zmieszała się.
- Oj nie bądź taka skromna! No proszę cię, więcej pewności siebie! - powiedziałam wesoło. Mimo to uśmiechnęła się słabo. Byłyśmy takie inne.
- Co ty tu robisz? - szybko zapytała, chcąc zapewne przerwać tę krępującą dla niej rozmowę.
- Eee... no bo właśnie wracam z próby i pomyślałam, że przywitam się. Czego słuchasz?
- A no wiesz, coś z twojej branży, disco polo i te inne. Uśmiechnęła się szeroko i tak cudownie, że aż zrobiło mi się ...