-
Skład antyków. Marta i karzeł
Data: 03.08.2021, Kategorie: Brutalny sex pończochy, historia, nauczycielka, Podglądanie Autor: historyczka
... spała w łożu z baldachimem. – Naprawdę mogłabym? Nie... nie śmiem... Karzeł łaknął widoku eleganckiej damulki rozkładającej się w jego najwytworniejszej sypialni. – Nawet niech się pani nie pyta. Nie wypuszczę pani, dopóki nie zasmakuje pani luksusów markiza! Marta powoli podeszła do mebla. "Zaraz rozłożę się tu przed nim zapraszająco..." – Ta myśl podniecała ją do granic wytrzymałości. Kuszenie karła sprawiało sporą frajdę. Przysiadła na skraju łoża, które momentalnie zaskrzypiało. – Wręcz puszyście miękkie. – Śmiało, dalej... – Głos gospodarza zdradzał drzemiące w nim żądze. Kobieta ułożyła się na łożu, znów wywołując głośne skrzypienie. – O Boże! Jak tu wygodnie! Tylko dlaczego to łóżko tak straszliwie trzeszczy?! – Ha ha – zarechotał karzeł, łypiąc spode łba pod spódnicę Marty. – To jedna z perwersji markiza. Lubował się w podobnych odgłosach, kiedy, przepraszam, że tak się wyrażę, chędożył dziewki! Kobieta zaczerwieniła się. Kiedy przesuwała się do brzegu łóżka, znowu dało się słyszeć głośne skrzypienie. Trzeszczy tak pode mną – myślała – jakbym była ową chędożoną dziewką... Oj... chyba to samo wyobraża sobie ten kurdupel... Miałabym na sobie wytworną suknię z końca osiemnastego wieku, taką bardzo szeroką na dole... Pod nią, oczywiście, kilka półkolistych halek, wykończonych falbankami, kokardkami... Markiz z pewnością zachwycałby się nimi, gdy już zadarłby je wysoko. Po długich zalotach byłby niechybnie wielce zniecierpliwiony i nie ...
... mógłby się doczekać, kiedy dobierze się do mojej piczki... Majestatycznie zakwaterowałby w niej swój arystokratyczny rynsztunek... A potem... chędożył! Zapewne arystokratki traktował w takich chwilach równie obcesowo jak dziewki... – O czym pani myśli? Czyżby o grzesznym usposobieniu markiza de Bade? - Karzeł mróżył oczka filuternie. "Ach! Wskoczyć tak by teraz na nią! Alaż bym miał amortyzację! Zarówno specyficzne łóżko, jak i ona! Jej wielkie balony! Ech! Czuć ją pod sobą! Dosiadać jej! Przecież ja bym z niej nie schodził całą! Zajeździłbym ją tutaj!" - A pan, o czym myśli? - Nieśmiało odbiła piłeczkę. Odgadywała doskonale jego mysli - "Czyż nie o tym, jakbyś mnie brał na tym łożu?" - Hmmm... Zapewne o tym samym co pani... - Znów uśmiechał się zawadiacko. Marta udała speszoną. Chciała przedłużać moment, gdy leży w tych pieleszach, wyobrażać sobie, jak Karol, w generalskim mundurze, rzuca się na nią szczupakiem. Odruchowo podsunęła do siebie jedną nogę, co spowodowało, że spódnica zjechała nieco w dół. Męska wrażliwość karła znów została podrażniona widokiem koronek wieńczących pończochy. "Oj! Prowokujesz panno! Prowokujesz tymi nóżętami! Ale wiesz po co je masz! Żeby rozkładać! Szeroko! Dla mnie!" - Ależ tu wygodnie! Mogłabym tak leżeć godzinami... - uśmiechała się zalotnie. "O tym samym myślałem! Ależ się rozumiemy! Leżeć godzinami... Pode mną!" - Ależ nic nie stoi na przeszkodzie! - Szarmancko proponował Karol, zniżając ton głosu i pochylając się ...