Skład antyków. Marta i karzeł
Data: 03.08.2021,
Kategorie:
Brutalny sex
pończochy,
historia,
nauczycielka,
Podglądanie
Autor: historyczka
... zabłysły oczy. Na chwilę przymknęła powieki. Wyobraziła sobie, że jest sekretarką jednego z najpotężniejszych ludzi wielkiej III Rzeszy. Imaginowała sobie, że niski człowieczek w mundurze wskazuje jej dłonią, żeby położyła się właśnie na tym biurku.
Podniosła powieki. Karol trzymał rękę skierowaną na mebel.
– Proszę, niech się pani położy, niech pani sprawdzi jakie wygodne, niech się pani przez chwilę poczuje sekretarką von Knypehla. – Jakby czytał jej w myślach!
Marcie zadrżały nogi. Tak, czuła, że chce się tu rozłożyć... Miała świadomość, że zaraz zrobi coś niestosownego, ale to było od niej silniejsze. Wiedziała, że sprowokuje karła. Pragnęła tego...
Kobieta jeszcze raz sprawdziła dłonią miękkość blatu. Chwilę jakby zastanawiała się, po czym najpierw przysiadła na nim, pokręciła pupą, jakby sprawdzała, czy tu jest wygodnie, następnie położyła się na plecach. Przesunęła się dalej, żeby móc ułożyć także nogi. Czuła niesamowite podniecenie, perwersyjne myśli świdrowały mózg. Generale... – deklarowała w myślach – jestem twoja... weź mnie... właśnie ci ulegam... Ciekawe jaki jesteś? Zapewne z wielką chucią... Ciekawe, jaki masz oręż? Może nie wszystko masz małe? Wasze kliny pancerne wbijały się w obronę wroga, jak w masło... Spotka mnie to samo... poczuję w sobie twardość... krzepką jak stal. Dosiądziesz mnie ostro... będziesz ujeżdżał...
Karol przyglądał się Marcie z otwartymi ustami. Jej pozycja była wyjątkowo kusząca. Zwłaszcza, gdy spódniczka zsunęła się ...
... nieco w dół, odsłaniając uda. "Jezu przenajświętszy, nie zdzierżę... zaraz rzucę się na nią... jak zwierz. Zadrę ci tę kieckę mocno!. Rozewrę twoje nóżęta. Świątynia twojej kobiecości będzie moja! Wedrę się! Spenetruję! Złupię! Zbezczeszczę!"
– No i? Wygodnie pani? – Karłowi drżały usta od powstrzymywanej żądzy.
– Owszem. – Marta miała przemożną chęć rozłożyć nogi jeszcze szerzej, powstrzymywała się jednak, trzymając ściśle złączone. Mój ty von Knypehlu – myślała jednak. – Wskakuj na mnie... jak rozbisurmaniony żołdak... Przeleć mnie tak, jak on pieprzył swoje sekretarki!
– Poczuła się pani jak sekretarka generała? – Znowu czytał w jej myślach.
– Och, można tak powiedzieć... – Kobietę zawstydziły słowa karła. I jego filuterny błysk w oku. Udając jeszcze większe skrępowanie, zsunęła się z biurka, stanęła na podłodze i poprawiała spódniczkę. Uczyniła z tego swoisty ceremoniał – wygładzała ją, zdając się mówić: Widzisz, jak mocno mi ją pomiął? Jak brutalnie zaliczył mnie pan generał?
– Stylowy ten wystrój gabinetu. – Zmienia szybko temat. – Ta szafa też należała do hitlerowca?
– Oczywiście, mało tego, proszę otworzyć.
Marcie nie trzeba było dwa razy powtarzać, z wielkim zaciekawieniem przekręciła zdobny kluczyk. W środku ujrzała porządnie wyprasowany, szykowny mundur oficerski, o nietypowo małym rozmiarze.
– Niewiarygodne! To jego autentyczny mundur?
– Bezsprzecznie! I niech pani sobie wyobrazi, że pasuje na mnie jak ulał!
– Doprawdy? Ciekawie byłoby ...