Weekend, od którego wszystko się zaczęło…
Data: 15.08.2021,
Kategorie:
studenci,
delikatnie,
Pierwszy raz
Autor: young_woman
... się irracjonalne pragnienie, by powędrował tą dłonią dużo wyżej. Oj, będzie ciężko, pomyślałam z rozbawieniem, ale i oczekiwaniem na to, co się wydarzy.
Niecałe dwie godziny później byliśmy na miejscu. Z głównej drogi zjechaliśmy w dość szeroką, prowadzącą w głąb lasu. Jechaliśmy może dwa kilometry i przed naszymi oczami pojawiły się pierwsze zabudowania. Były to okazałe domy, świadczące o zamożności mieszkańców. Minęliśmy je, a po kilku minutach, dojrzałam przed sobą duży, ale nie tak jak te poprzednie, zgrabny budynek. Wątpliwości co do tego, kto go zamieszkuje rozwiały się, gdy Oskar skręcił w żwirowany podjazd i zatrzymał się tuż przy domu. Cóż, nie sądziłam, że chłopak może być na tyle bogaty, a niewątpliwie musiał patrząc na to, gdzie mieszka. Zmylił mnie jego samochód. Zwykły, niemiecki, drugiej klasy. Ale cóż, pozory mylą.
- Masz rodzeństwo? – zapytałam, przeniósłszy na niego wzrok.
- Mam, młodszego brata. Ale nie ma go tu. Tak jak i moich rodziców. – powiedział, patrząc na mnie uważnie.
- Jak to nie ma? Będziemy sami? – Powoli zaczynałam odczuwać strach.
- Będziemy. Ale nie bój się. Z mojej strony nic ci nie grozi – odparł, widocznie zauważając wyraz mojej twarzy. Przysunął się do mnie i zaczął delikatnie całować. Z moich ust wydobyło się ciche westchnienie.
- A na pewno nie zrobię nic, na co nie będziesz miała ochoty – rzekł z łobuzerskim uśmiechem i wysiadł z samochodu, by za chwilę otworzyć drzwi po mojej stronie.
Szykuje się niezły weekend, ...
... przemknęło przez moją głowę, gdy wysiadałam.
Zanim weszliśmy do środka, Oskar oprowadził mnie wokół domu. Całość przedstawiała się całkiem imponująco. Bryła budynku zbliżona była do sześcianu. Zewnętrzne ściany były żółte a dach czerwony. Od frontu i po bokach nie było nic poza trawą, jednak tył prezentował się dużo lepiej. Można się było tam dostać przez wielkie oszklone drzwi w salonie. Część była wybrukowana, tam znajdował się spory stół, krzesła i miejsce na grilla. Obok było wydzielone miejsce na niewielki ogródek, który z racji na porę roku nie był zagospodarowany. A dalej, moim oczom ukazało się oczko wodne. Nie było duże, ale za to niezwykle przejrzyste. Przez sam środek prowadził mostek. Gdy na nim ustałam, dostrzegłam w wodzie małe rybki.
Wywarło to na mnie duże wrażenie, tym bardziej przy porównaniu z moim miejscem zamieszkania.
Obrazu jak z bajki dopełnił szeroki ganek przed wejściem do samego domu. I stojąca tam drewniana ławeczka, jakby stworzona do tego, by w lecie siedzieć na niej i czytać książki.
Gdy to wszystko zobaczyłam, Oskar wziął moją torbę i weszliśmy do środka.
Odwróciłam się, chcąc zamknąć drzwi. Poczułam jego dłonie na biodrach i oddech na karku. Wywołało to przyjemne mrowienie.
- Nie miałem jeszcze okazji powiedzieć ci, jak pięknie wyglądasz. – No tak, specjalnie założyłam dziś spódniczkę zamiast zwykłych dżinsów.
- Miło mi, że tak uważasz. – Próbowałam oswobodzić się z jego uścisku, ale nie pozwolił mi na to. Odwrócił przodem ...