MW-Ibiza Rozdzial 52 W brokat ubrane
Data: 18.08.2021,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Maciej Wijejski
... Jerry) jest dostępny i niewyprztykany. Przedstawiam mu Natalie.
- Jest świetna. I nienasycona. Zróbmy jej niespodziankę. Widziałeś gdzieś brata?
Tidżej łapie takie sprawy w lot. Pozostaje mi znaleźć tego drugiego, nim… Na szczęście też jeszcze nie zamoczył, a jego brat jest w trakcie zamaczania.
- O tam, widzisz ich?
Tom (lub Jerry) potwierdza. Natalie zdaje się lubi tę pozycję. Albo po prostu lub się popisywać. Ponownie obficie spryskana, wraca z Tidżejem na parkiet. Teraz moja kolej, odwracam jej uwagę.
- Dobrze się bawisz?
- Jak rzadko!
Natalie nie zauważa podmiany i jest zdziwiona, gdy jej partner ciągnie ją powrotem na dopiero co opuszczoną ławeczkę.
- Chcę jeszcze!
- Ale…
Argument w postaci nienagannie wyprężonego kutasa ją przekonuje. Może nie do końca, ale nie zaszkodzi spróbować. A efekt przechodzi jej najśmielsze oczekiwania.
*
Tymczasem „moje” dziewczęta też raczej krótko bawią się we własnym gronie, ich pokreślona jeszcze oliwką i brokatem uroda szybko przyciąga męskie towarzystwo. Miejscowi z czasem poczynają sobie coraz śmielej, już tańczą przytuleni, coraz to któraś ręka „niechcący” osuwa się na pośladek. Dziewczęta są w swoim żywiole, jak się którejś chłopak podoba, nie stroni od pieszczot. Coraz więcej brokatu przenosi się z ciała na ciało. Tylko Jo i Febe, „wybaczywszy” mi incydent z Nathalie, trzymają się mnie kurczowo, nikomu nie udaje się wyrwać żadnej z nich, choć zwłaszcza uroda Jo, blond Wenus z mieniącym się od ...
... brokatu futerkiem, robi piorunujące wrażenie. Pochlebia mi, że tak się mnie trzymają, tańczymy właśnie wolny kawałek przytuleni we troje. We troje idziemy też późną nocą, nad ranem właściwie, na romantyczny spacer wzdłuż bezkresnej, teraz z nielicznymi wyjątkami pustej plaży. Wreszcie klękają na skraju przyboju. Fale liżą im stopy, gdy mi wspólnie liżą. Nie pozostaję dłużny, zanurzam język na przemian w obu pizdach, księżyc świeci, czarne fale liżą nam stopy, bardzo romantycznie. Spuszczam się obficie i sprawiedliwie, na obie buzie, w końcu sprawa z Nathalie miała miejsce parę godzin temu. Zaspokojeni i nagle senni, wracamy do kampera, całe wielkie łoże jest dla nas, wszystkie dziewczęta wywiało, także moi kuzyni gdzieś wybyli. Dopiero rano stopniowo pojawiają się dziewczęta i pakują nam do łóżka. Od razu zasypiają. Nie wnikam, gdzie i z kim, ważne, że do dziesiątej wszystkie wróciły.
Siadam na łóżku wydostawszy się z plątaniny ciał, obok mnie coś się porusza, to Jo podąża moim tropem, siada, jej cycki wdzięcznie się kołyszą. Sięgam między jej uda, bawię się jej włosami łonowymi z nędznymi resztami brokatu. Jo chichocze.
- Lubisz taki widok, co? – Pyta, podziwiając plątaninę dziewczęcych głów, cycuszków, cipek i tyłeczków przeplecionych bezładnie rozrzuconymi kończynami.
- Krajobraz po bitwie.
- Tym razem to były raczej indywidualne potyczki – śmieje się Jo – niech śpią, pójdziesz ze mną?
- Pewnie! A gdzie?
- Kupić jakiś ciuszek, nie mam co na cipkę włożyć – i ...