Sny
Data: 29.07.2019,
Kategorie:
fan fiction,
mass effect,
Autor: PióroAteny
Po wyjściu ze szpitala Huerty na Cytadeli Shepard zdecydowała się natychmiastowo wrócić na swój statek. Jej ciało było w pełni sprawne, jednak w sercu i na umyśle wydarzenia na Virmirze, Ilos i na Cytadeli odcisnęły swoje piętno. Wiedziała, że ofiara świetnego członka drużyny nie poszła na marne, jednak trudno było się z tym pogodzić. Gdy komandor szła w stronę doków, starała się nie patrzeć na zniszczenia wyrządzone na całej Cytadeli i na opiekunów spieszących do napraw. Wiedziała, że to jeszcze nie koniec, wręcz przeciwnie – był to dopiero początek. Nie miała pewności co do tego, co się stanie, jednak wiedziała, że będzie to straszne w konsekwencjach. Zjeżdżając windą ciężko odetchnęła, próbując odepchnąć złe myśli. Cóż mogła na obecną chwilę poradzić?
Pani komandor weszła na statek i odczekała chwilę, aby siatka lasera oczyściła jej kombinezon. Gdy tylko proces dekontarminacji się zakończył, przebrała się w strój formalny, zastanawiając się, co robi jej załoga. Weszła na pokład i aż oniemiała ze zdziwienia, widząc, że wszyscy oczekiwali jej powrotu przy drzwiach, tłocząc się w wąskim przejściu. Zjawił się nawet Wrex, potężny kroganin, teraz uśmiechający się przyjaźnie szerokimi wargami. Wszyscy od razu zaczęli wypytywać ją o samopoczucie i o opiekę lekarską, upewniając się, że ich bohaterka jest w pełni zdrowia. Shepard kątem oka zauważyła, że para niebieskich oczu wpatruje się w nią intensywnie, niemal przewiercając ją wzrokiem. Skierowała spojrzenie na Liarę stojącą ...
... na uboczu i uśmiechnęła się do niej czule, widząc, że na twarzy asari wymalował się spokój i ulga.
– No już! Zostawcie panią komandor! Czuję powinność przeprowadzenia ostatniego badania, żeby się upewnić, że wszystko jest w porządku – powiedziała głośno doktor Chakwas, przepychając się przez mały tłumek. Chwyciła bohaterkę za nadgarstek i łagodnie pociągnęła, chcąc ją prowadzić do swojej małej kajuty badawczej. Obie kobiety odetchnęły z ulgą, gdy zauważyły, że tłum rozstępuje się i idzie w swoje strony. Poszła za nimi tylko Liara, co właściwie ucieszyło Shepard.
Doktor Chakwas wykonała podstawowe badania krwi, obsłuchała i opukała całą komandor, żeby wreszcie stwierdzić, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Doktor T'soni na ten czas musiała udać się do swojej kajuty na tyłach gabinetu lekarskiego. Lekarka Przymierza widziała, jak jej pacjentka tęsknym, acz „dyskretnym” wzrokiem zerka w kierunku drzwi od kajuty ukochanej.
– Mknij do niej – powiedziała spokojnym tonem Chakwas, gdy ostatni raz przeglądała wyniki badań na swoim omni-kluczu. – Ja sprawdzę, jak ma się Joker. Mam nadzieję, że nie próbował wstawać, ani tym bardziej chodzić, żeby móc cię przywitać...
Shepard zaśmiała się, wiedząc, że Joker byłby do tego zdolny, mimo syndromu Vrolica. Podziękowała swojej lekarce uśmiechem i odczekała aż starsza kobieta wyjdzie. Gdy tak się stało, szybkim krokiem weszła do kajuty Liary, która jej oczekiwała. Asari już w drzwiach rzuciła jej się na szyję, przytulając ...