Blask księżyca (I)
Data: 18.10.2021,
Kategorie:
horror,
Nastolatki
Autor: Fetyszysta
... uśmiechem. Kiedy jednak James z radością oznajmił, że ma tę pracę, dziewczyna rzuciła mu się na szyję, obsypując pocałunkami. Jedną z jej niezwykłych cech było to, że potrafiła cieszyć się cudzym szczęściem. Po kilku dniach nadszedł jednak czas wyjazdu i pożegnań, nikt nie wydawał się być szczęśliwy.
I tak oto, w przedostatnim, pochmurnym poranku czerwca mężczyzna siedział na ławce peronu, smętnym wzrokiem odprowadzając przejeżdżające pociągi. Znużony czekaniem, przeszedł się do krawędzi peronu. Wyciągnął telefon z kieszeni i otworzył nową wiadomość. Jennifer przesłała mu dwie maleńkie piąstki zaciskające kciuki. Uśmiechnął się do siebie i odesłał jej trzy serduszka. Poczuł się jak w czasach liceum, kiedy to będąc nastolatkiem esemesował z koleżankami, wysyłając tony idiotycznych emotikonek. Co jak co, ale zawsze cieszył się powodzeniem u płci pięknej. Czując lekkie zażenowanie na wspomnienie dawnych czasów, zebrał z ławki swoje rzeczy i przygotował się do podróży.
Pociąg nadjechał niemal punktualnie. James pomógł wsiąść jakiejś trzęsącej się starszej pani z nogami chudymi jak patyki. Czym prędzej uwolnił się od towarzystwa kobiety i zabrał własne torby. We wnętrzu pojazdu było duszno. Pasażerowie siadali głównie bliżej przodu pociągu, więc mężczyzna ruszył w przeciwną stronę, taszcząc bagaże. Odnalazł wolny przedział i zajął miejsce przy oknie. Torby umieścił na półce i klapnął na fotel. Westchnął ciężko. Za oknem mężczyzna ze szczotką sumiennie zamiatał beton, nie ...
... bacząc na wiatr niszczący efekty jego pracy. Miotła wydawała denerwujące dźwięki. „Szur, szur, szur, szur”. James zatrzasnął ze złością okno, czując się coraz bardziej rozeźlony. Przez chwilę rozważał nawet myśl, aby opuścić pociąg i wrócić do domu. Zawsze mógł pracować w lodziarni pana Stanleya za 15 dolarów dziennie. Przynajmniej codziennie widziałby Jen. No i nie musiałby opuszczać znajomych okolic. Niespodziewanie zerwał się z miejsca i schylił po torby, ale w tym momencie za oknem rozległ się przeciągły gwizd i pociąg szarpnął, ruszając w podróż. James usiadł, zagryzając ze złością wargi. Na peronie mężczyzna wciąż męczył się z miotłą.
Pociąg wyjechał ze stacji, a James obejrzał się, zerkając ostatni raz na wszystko, co zostawiał za sobą. Swoją miłość, przyjaciół i spokój. W najbliższych tygodniach miał opiekować się cudzymi bachorami i otrzymać za to grubą forsę. Pierwszy raz poczuł do siebie obrzydzenie. Pochylił się i wyciągnął z plecaka książkę. Ian Fleming, „Pozdrowienia z Rosji”. Starając się odgonić ponure myśli, zagłębił się w lekturze. Przeczytał zaledwie kilkanaście stron, kiedy miarowy stukot pociągu z wolna go uśpił. Zmęczenie wzięło górę. Całą poprzednią noc żegnał się z Jennifer. Na wiele różnych sposobów. Zapadł w niespokojny sen pełen cudzych dzieci biegających z wrzaskiem i rozrzucających wokół dolary. Pieniądze próbował pozamiatać mężczyzna z miotłą, a jego narzędzie wydawało dźwięki podobne do stukotu pociągu. Potem zjawiła się sama Jennifer i zaczęła ...