Życie lubi zaskakiwać
Data: 14.05.2019,
Kategorie:
rodzina,
Nastolatki
Pierwszy raz
zakazany owoc,
Autor: CichyPisarz
... Poczuła ciepło ust, a po chwili ruch języka ocierającego się o jej język. Niby miły stan, ale było jakoś dziwnie.
- Możemy... tego nie robić? Dziwnie się czuję - podzieliła się nie do końca przyjemnym wrażeniem z całowania się z kuzynem. Wyjątkowość pierwszych chwil minęła i teraz czuła się bardzo niezręcznie. Wolała czuć dłoń na cipce niż język w ustach, pocałunki były zbyt intymną sytuacją. Podobało jej się, że nie nalegał, nie naciskał, dużo to ułatwiało. Skupili się na wzajemnych pieszczotach, a ich dłonie pracowały rytmicznie i szybko. Czasem oboje się sympatycznie śmiali, widząc czego się dopuszczają.
- Wolisz ustami, czy ręką? - zapytała, jakby pobierała tajne nauki. W sumie była to jakaś forma wzbogacania wiedzy, tajną również można było ją nazwać. Pytanie zabrzmiało bardzo swobodnie.
- Pewnie, że ustami - prychnął na znak, że to oczywiste, i jak ona może myśleć inaczej.
Urzekło go to, że dziewczyna nie skomentowała, tylko nakryła czerwoną gałkę ustami i przez chwilę pieściła tylko ją, zsuwając usta ku jej krawędzi, by po chwili podążyć nimi na szczyt. Zassała ją, kończąc ruch zmysłowym cmoknięciem. Zrobiła tak kilka razy, a później penis Władka nurzał się w ustach kuzynki na najróżniejsze sposoby. Jej i jemu odpowiadała taka alternatywa dla grania na playu.
Rodzice wrócili po dwóch godzinach i zastali swoje dzieci skupione na pokonywaniu wirtualnych przeszkód. Zauważyli puste opakowanie po ciastkach i dwie puste już puszki po napojach.
- Nie za ...
... dużo tych gier? - upomniała Władka mama. - Nie wydaje mi się, żeby to - wskazała oczami pudełko po słodkościach - był dobry obiad. Jedliście coś innego?
Zaangażowany w grę, nawet nie raczył odpowiedzieć.
- Włodi, pytałam o coś - napomniała go za jego niekulturalne zachowanie wobec niej.
- Mamo, gramy! - Dał znak, że im przeszkadza. Te słowa musiały starczyć za odpowiedź.
Dwa kolejne dni, zimne i deszczowe, doprowadziły do sytuacji, że wszyscy pragnęli wybyć z domu. Trzeci zdawał się być zwiastunem zmiany na lepsze, przestało padać. Część osób pojechała do miasta, by tam rozładować frustracje, część pracowała przy jachcie na przystani, a Gabrysia z kuzynem zapowiedzieli rundkę po jeziorze kajakiem. Majka już nie wybrała się z Włodim na podobny rejs. Przestało ją to kręcić i dziwiła się Gabrysi, że widzi w tym coś fajnego, ona wybrała opcję zakupów. Poza tym nie było zbyt ciepło, i wysilać też się jej nie chciało.
Młodzi płynęli szalonym tempem. Zdawali się być zgraną osadą i nawet zaczęło im się to podobać. Wciąż było chłodno jak na letni dzień, ale cieplejsze ubrania i praca wiosłami rozgrzała ich na tyle, że im było teraz ciepło. Wysiłek przecież uszlachetnia - twierdziła nastolatka. W oddali dostrzegli zarys wyspy, pogrążonej w niewielkiej mgle. Okolica zdawała się być pogrążona w magicznej aurze. Słonko nieśmiało przebijało się przez prześwity chmur, plusk wody nastrajał ich spokojem, pozwalał się relaksować, a szuwary zdawały się tworzyć nieforemne postacie - ...