Marzena - Majowe Ruciane-Nida
Data: 29.10.2021,
Kategorie:
Zdrada
Mamuśki
młody,
małżeństwo,
wakacje,
Autor: pofantazjujmy!
... ten czas. Choć wiele się w tym pensjonacie poprawiło od 2000 roku, to jednak emocje skryte we wspomnieniach pozostały. Kobieta podglądając biorącego prysznic męża, przeniosła się w myślach o osiemnaście lat.
Marek obrócił się. Spojrzał na rozpaloną blondynkę opartą o drzwi. Zmarszczył brwi. Nie przestał namydlać swojego torsu i podbrzusza. Marzena wpatrywała się w niego. Sięgnęła po guziki swojej błękitnej sukienki w białe kwiaty i rozpięła je. Zsunęła z ramion tkaninę. Sukienka swobodnie opadała, wzdłuż zgrabnej talii. Zsunęła ją z szerszych bioder. Czuła jak materiał ociera się o uda. Mija łydki i opada na kafelki.
Mężczyzna przestał się myć. Mydło wypadło mu z rąk. Jego czterdziestoletnia żona stała przed nim naga. Jedynie na zadbanych stopach, ozdobionych czerwonym lakierem do paznokci, miała wciąż sandałki na szpilce. Smukłe łydki lśniły w świetle łazienkowych lampek. Jędrne uda zachęcały, aby wsunąć między nie dłoń. Łono kusiło delikatnym meszkiem. Zakrywało spragnioną rozkoszy cipkę. Gładkie podbrzusze i płaski brzuszek. Biust lekko opadający, krągły, pełny, zwieńczony regularnymi, sinymi brodawkami. Marzena patrzyła na swojego męża wzrokiem napalonej dziewczyny, która najchętniej wskoczyłaby pod prysznic. Trwali tak przez chwilę – nadzy. Gdy kobieta zrobiła krok do przodu, Marek krzyknął:
- Oszalałaś! Co ty robisz?! Ubierz się. Wygłupiasz się.
Marzena spuściła wzrok. Poczuła wstrząs, jakby ktoś uderzył ją obuchem w głowę. Sprowadził na ziemię. Wróciła ...
... z wyimaginowanych fantazji do rzeczywistości nudnego wyjazdu z mężem na Mazury po kilkunastu latach małżeństwa.
***
Siedziała naga na skraju łóżka. Słyszała szum wody w łazience. Nie mogła wymazać z pamięci słów męża. Może faktycznie zachowała się jak kretynka. Ma czterdzieści lat, co jej do głowy przyszło, aby robić przy mężu striptiz, jak nastolatka, jak studentka. To nie są te czasy, gdy potrafiła z koleżanką przebiec się wzdłuż jeziora w wysokich trawach nago. Źdźbła traw łaskotały, szarpały wówczas jej delikatną skórę. Teraz obawiałby się o zadrapania, o kleszcze, o wszystko.
Zerknęła do swojej torby. Na dnie leżała zielona sukienka. Prezent od męża. Może tym zrobi mu przyjemność. Założy sukienkę, którą musi pamiętać.
***
Gdy Marek wyszedł spod prysznica opasany ręcznikiem ujrzał swoją żonę w blasku słońca. Marzena stała tyłem do niego, w oknie balkonowym. Popołudniowe słońce opadało ku zachodowi i odważnie wdzierało się do pokoju hotelowego. Oślepiało mężczyznę mrużącego oczy.
Zachwycił się jej sylwetką. Podziwiał to, co przed momentem tak brutalnie odrzucił: smukłe, zgrabne nogi czterdziestolatki, kształtne biodra, sukienkę podkreślającą talię i kończącą się w połowie ud. Z tyłu jego żona wyglądała jak dwudziestolatka. Marek poczuł narastające podniecenie. Penis delikatnie wznosił się i wysuwał spod założonego na biodrach ręcznika. Skąd znał tę zieloną, ozdobioną niebieskimi detalami sukienkę. Czy nie kupił jej kilka lat temu? Marzena wciąż w niej ...