-
Marzena - Majowe Ruciane-Nida
Data: 29.10.2021, Kategorie: Zdrada Mamuśki młody, małżeństwo, wakacje, Autor: pofantazjujmy!
... wyglądała fenomenalnie. Jej krótkie blond włosy zasłaniały delikatną szyję. Marek miał ochotę ją objąć. Złapać za ramiona, obrócić i namiętnie pocałować. Miał ochotę. Patrzył. Gapił się wręcz na jej łydki i odważne, błękitne szpilki. Gapił się i nic nie zrobił. Gdy Marzena zorientowała się, że za jej plecami stoi mąż, odwróciła się z uśmiechem. Marek speszony odwrócił się do niej tyłem, zasłaniając wzwód. Zgarnął z walizki spodnie i znikł znów za drzwiami łazienki. Kobieta nie zorientowała się w sytuacji. Spojrzała w lustro. Uśmiechnęła się do siebie. Wyglądała o dziesięć lat młodziej. Poprawiła swoje lekko podkręcone jasne włosy. Paluszkiem usunęła nadmiar szminki z ust. - Może zejdę już do tawerny, którą widzieliśmy przy przystani. Obiecałeś, że napijemy się tam mrożonej kawy. Marku? Marek milczał. Co robił sam w łazience pozostaje jego słodką tajemnicą. *** Ruciane - Nida przywitało wczasowiczów piękną pogodą, która zachęcała do spacerów i przebywania na świeżym powietrzu. Pensjonat Marzeny i Marka stał przy jeziorze. Przed budynkiem rozpościerała się urocza łączka z licznymi drzewami dającymi przyjemny cień. Nad jeziorem znajdowała się prywatna przystań, a obok niej mała chata, na której zawieszono szyld: "Tawerna". Marzena weszła do środka sama. Marek szedł leniwie za nią. W tawernie panował harmider. Starsza kobieta śmiała się do rozpuku, a wraz z nią dwaj młodzi mężczyźni. - Bardzo dziękujemy. Nie będziemy robić problemów. - mówił jeden z ...
... nich. Wtórował mu drugi. - Rozbijemy się tam między drzewami. Na uboczu. O przepraszam... Rozgadany dwudziestoparolatek potrącił wchodzącą do tawerny kobietę. Spojrzał na Marzenę i zarumienił się. Minęli ją z kolegą oglądając się za siebie. Marek idący za żoną usłyszał jak młodzi skomentowali jego żonę: - Niezła. Patrz Tomek na jej nogi. Zajebiste. Mąż tej Zajebistej chrząknął, podszedł do żony i obejrzał się za siebie przeganiając młodych. Ci jednak stali wciąż w wejściu do tawerny i obserwowali Marzenę. Marek doskonale zdawał sobie sprawę co teraz dzieje się w głowach tych studenciaków. Sam niedawno takim wzorkiem patrzył na żonę. - Te szpilki są fenomenalne. - szepnął Piotrek. - Błękitne szpileczki i smukła, jeszcze niespalona słońce łydka. Babeczka wie jak zwrócić uwagę. - Stary spokojnie. Widziałeś chyba jak spojrzał na nas jej mąż. - Ten pryk? Ciekawe ile ona ma lat. Trzydzieści, trochę ponad? A on... wziął sobie młodą - zboczeniec. - Nie spodziewałem się tutaj takich widoczków. Widoczki były całkiem ciekawe. Zielona sukienka Marzeny była wykonana z lekkiego materiału, na którym odciskały się kontury jej koronkowych majteczek zwanych brazylianami. Idealnie podkreślały krągłości jej pośladków. - Coś jeszcze chłopcy? - zapytała właścicielka tawerny czym spłoszyła rozognionych kogucików. Wtedy Marzena odwróciła się i dostrzegła dwóch postawnych i zalanych rumieńcem dwudziestolatków. - Nie, nie, dziękujemy... - Eh… - westchnęła ...