Kryzys tożsamości (VIII) - Zanęta
Data: 30.10.2021,
Kategorie:
więzy,
wspomnienia,
impreza,
kobieta do towarzystwa,
Autor: CichyPisarz
... prosto w oczy opiekunki, zakończyła rozmowę.
Gospodyni nacisnęła czerwoną słuchawkę na ekranie dotykowym telefonu. Teraz przybrała poważny wyraz twarzy i wyjawiła dziewczynie ustalenia.
- Załatwione - nie musiała mówić nic więcej. - Napijesz się kawy?
Maja dwukrotnie przepraszała gospodynię za wczorajszy nietakt i zabawę w sypialni, w wyniku której mała Dominika przypadkiem ujawniła hobby mamusi. Opiekunka celowo nawiązywała do tej sytuacji. Chciała wciągnąć panią Marlenę w rozmowę, ta jednak zdawała się unikać delikatnej konwersacji. A mają wstrząsały emocje i pragnienie dowiedzenia się więcej. Zżerała ją ciekawość.
Były już w połowie kubka, kiedy dziewczyna nie wytrzymała i padło pytanie, które od wczoraj rozkwitało w świadomości studentki. Trawił jej umysł szereg niewiadomych, nie chciała przez niewiedzę tworzyć fałszywych osądów. Czy Maja poczuła, że pani domu widzi zainteresowanie intymną sferą życia pracodawczyni? A może dziewczyna tak bardzo chciała wiedzieć więcej i zdawało jej się, że pani Marlena tylko czeka na te pytania? Może.
- To...pani zawód? - padło z ust nie do końca ośmielonej zadać to pytanie.
- Nie - odpowiedziała, jakby dokładnie wiedziała, czego dotyczą pytanie opiekunki. - Mam prawdziwą pracę - zaśmiała się. - Przecież wiesz.
- Nigdy... nie spotkałam się z prawdziwą... - nie wiedziała jak to nazwać.
- Dziwką?
- Nie! - zaprzeczyła, jak rażona prądem. - Z kimś takim, kto "to" lubi... co pani. Te zabawy - ratowała się.
- ...
... Zabawy mówisz... - uśmiechnęła się pogodnie.
Tak rozpoczęła się ponad półgodzinna sesja uświadamiająca małolatę, co tak naprawdę kryje się pod pojęciem - "bdsm". To wtedy Marlenę coś tknęło, zapragnęła ujawnić skrawek swojego mrocznego życia. Tylko swojego. Sama nie wiedziała, jak to się stało. Wystarczył impuls i kilka pierwszych zdań. Czuła, że tej ślicznej małolacie może zaufać, że łączy ich jakaś ezoteryczna wieź. Wmawiała sobie też, że jej własna dusza potrzebuje takiego oczyszczenia.
Marlena opowiadała Mai historię za historią. Zaczęła od ogólnych kwestii, a kończyła na szczegółach i własnych doświadczeniach. Jedne opisywała barwnie i szeroko, inne relacjonowała szybko i zwięźle, jakby robiła to, niespodziewanie wchodząca na wizję reporterka.
- Leżałam na łóżku w sypialni, a w pozostałych pomieszczeniach odbywała się imprezka. Muzyka, gwar rozmów, brzdęk szkła wypełnianego najróżniejszymi alkoholami... - opisywała wpatrzona w dywan na podłodze, jakby to było jakimś medium lub ekranem pozwalającym obejrzeć obrazy z przeszłości. - Tam byli sami faceci, chyba z ośmiu, może dziewięciu. Wszyscy na poziomie, przystojni, dobrze ubrani i bogaci. Taka paczka dobrych kumpli. Każdy pachniał drogimi perfumami, miał zadbane ciało, nosił dobre cuchy... - rozmarzyła się przez chwilę.
- To było jedno z pierwszych indywidualnych zleceń - dopowiedziała usprawiedliwiając to, co za chwilę miała powiedzieć. Znowu zastosowała retrospekcję, by dokładnie wszystko opisać i dokładnie ...