Kryzys tożsamości (VIII) - Zanęta
Data: 30.10.2021,
Kategorie:
więzy,
wspomnienia,
impreza,
kobieta do towarzystwa,
Autor: CichyPisarz
... uśmiechnęła się i energicznie wyprostowała sylwetkę. Nie skomentowała. Nikt, tak jak Katarzyna, nie potrafił zmieniać tematu rozmowy. W jej mniemaniu problem o nazwie "Kamil" został rozwiązany. Co miała mówić? Zamówiła więc przekąski.
Przyjaciółki dokończyły sałatkę, dopijały już kawę, a Marlena biła się w głowie z myślami. Zastanawiała się, czy powinna już teraz powiedzieć Katarzynie o Majce, o tym, że opowiedziała jej trochę o swoim drugim życiu, że zdobyła się na to, bo widzi w dziewczynie potencjał.
- Mów - zakomunikowała tym jednym prostym słowem, że widzi, co się dzieje w głowie siedzącej obok.
Teraz Marlena nie miała wyjścia. Kłamać nie mogła, nie Kaśce, a ukrywanie przed nią takich spraw, też nie należało do miłych stanów dla jej psychiki. Opowiedziała krótko o sytuacji z sypialnią i spotkaniu z Mają w minioną niedzielę.
- Tylko uważaj... - zaczęła coś mówić, ale zmieniła danie. - Ufasz jej? - dopiła resztkę waniliowej kawy i wpatrzona prosto w oczy przyjaciółki, zastygła w oczekiwaniu na odpowiedź, jakby od niej zależał dalszy przygotowywany w głowie wywód.
- Tak - powiedziała pewnym głosem. W myślach dodała jeszcze jedno słowo - chyba.
Po licznych obserwacjach dziewczyny, była jednak gotowa zaryzykować. Już szykowała argumenty. W pracy zawodowej też musiała wyprzedzać myśli innych, przewidywać i być gotowa na reakcję. Tak było i teraz.
- To mi wystarczy - stwierdziła niczym urzędnik, tyle że ona się uśmiechnęła. - No zbierajmy się. Mam za chwilę ...
... ważne spotkanie.
Katarzyna wstała, jakby wcześniej nic szczególnego nie usłyszała. Mechanizm wyrobiony w kierowaniu zespołem, zadziałał samoistnie. Nie zajmowała się problemami, które już ktoś rozwiązał lub których nie było. Ufała Marlenie bezgranicznie.
Pani dyrektor pospiesznie dopiła kawę, wrzuciła telefon do torebki i dogoniła współpracowniczkę. Dobiegając do Katarzyny, Marlena zastanawiała się, czy jej nie zawiedzie, czy udźwignie trudy powstałej sytuacji. Nie mogę dać ciała - motywowała się.
Środek tygodnia. Późny wieczór. Miśka już spała. Marlena niczym przykładną mama chodziła po domu i przywracała porządek, z telewizora dochodził głos reportera relacjonującego spotkanie Putina z jakimś szejkiem. Kartki na półkę, kredki do szuflady, najładniejszy w pobieżnej ocenie rysunek na drzwi lodówki. Znowu przedstawiał "rodzinę" - Marlena, Dominika i pani o blond włosach. Mama zaśmiała się. Tak teraz kilkulatka definiowała najbliższe jej osoby. Najważniejsze, że obrazek był przesycony pogodnymi kolorami.
Kieliszek, wino, gorąca kąpiel, łóżko. Marlena poszerzyła uśmiech, kiedy obmyśliła punkty programu na nadchodzącą godzinę. W trakcie relaksującej kąpieli w wannie dodała jeszcze jeden - masturbacja.
Rozgrzane gorącą kąpielą ciało, świeże i pachnące waniliowym balsamem, wsunęła pod zimną kołdrę, włączyła lampkę nocną i ustawiła natężenie światła na poziom minimalny. Druga dłoń odrzuciła krawędź okrycia i już gładziła gładkie uda, szybko odsłoniła światu muszelkę, ...