Kryzys tożsamości (VIII) - Zanęta
Data: 30.10.2021,
Kategorie:
więzy,
wspomnienia,
impreza,
kobieta do towarzystwa,
Autor: CichyPisarz
... pudełko.
- Wiem, że przelew już poszedł, ale też wiem, że kobiety lubią błyskotki.
Te słowa miały znaczenie jednego - "dziękuję".
To był jeszcze te czasy, kiedy Marlena otrzymując prezenty, nie mogła się doczekać momentu, kiedy się mu przyjrzy. Jednak teraz nawet nie zdradzała zaciekawienia. Wcisnęła drobiazg do torebki i obdarzając Alberta minimalistycznym uśmiechem.
Wsiadła do samochodu i dopiero wtedy wyciągnęła z torby pudełko z firmowym napisem Pandora. Po chwili, kierując pojazdem, co chwilę zerkała na mieniącą się na nadgarstku złotą bransoletkę Shine Mesh Moments. Teraz już inaczej myślała o całym spotkaniu.
- Cześć! - przywitała się szeptem Katarzyna.
- Cześć! - odpowiedziała uśmiechnięta Marlena, kiedy spotkała się na firmowym korytarzu.
Przeszły hol rzucając ciche żarty, zachowując się jak na prawdziwe przyjaciółki przystało, ale według najwyższych standardów pracowniczej etykiety. Dzieliło je kilka zawodowych szczebli, ale one wyglądały i zachowywały się jak równe sobie. Mentorka sięgała już szczytów w hierarchii korpopracowników, ale przyjaciółka też nieustannie pięła się w górę. Zaczynały z różnych pułapów i na różne mierzyły. Marlena nigdy nie zapomni przyjaciółce pomocy w zrobieniu zawodowej kariery i nie chodziło tu o sprawy klubowe. Była protegowaną pani prezes, która ciągnęła ją za sobą wyżej i wyżej, choć nie wynikało to wyłącznie z łączących je relacji. Marlena była solidnym i kompetentnym pracownikiem. Nigdy nie przypuszczała, że ...
... wespnie się tak wysoko, bo szczyt swoich dawnych ambicji Matki Polki już dawno pozostawiła gdzieś daleko w dole. Dopiero teraz zauważyła, jak niski poziom aspiracji miała parę lat temu.
- To jak? Kawa w Starbucksie? - zaproponowała Marlena.
- Chętnie. Ty stawiasz. Pa! - spojrzała w oczy przyjaciółce i się figlarnie uśmiechnęła. Oczywiście, że sprawdziła, czy nikt ich nie widzi. Zauważenie takiej miny pani prezes, niechybnie mogłoby się wiązać z dostrzeżeniem w niej ludzkiej twarzy, a ona nie chciała, by podwładni mieli choć cień nadziei, że ona ma serce i uczucia.
Sączyły kawę i przeplatały dyskusję różnymi tematami. Od głównego wątku - Kamil, przez plotki służbowe, po rodzaj pomadki, którą warto kupić. Nie czuły potrzeby wypełniania ciszy słowami, kiedy ta czasem nastawała. Czasem nie prowadziły rozmów na siłę - bo wypada. Nie było to w żadnym wypadku zachowanie krępujące.
- Kamil się odzywał? - Mentorka sprawdzała, jak dobrze Henryk się sprawił.
- Tak.
- Tak? - Katarzyna podniosła oczy z nad telefonu, udająca zaskoczenie, jakby domagała się wyjaśnień od świadka, który widział ufo.
- Tylko dzwonił. Raz. Przedwczoraj - uspokoiła rozmówczynię. - Zostawił u prawnika jakieś papiery, co do praw do opieki nad Dominiką i takie tam. Mówił, że wyjeżdża za granicę. Niech jedzie - zakończyła streszczenie rozmowy obojętnym głosem. - Bał się - dopowiedziała. Wiedziała, że na takie nowinki czekała Katarzyna.
- Dobra. Co by tu przekąsić? Też chcesz tę sałatkę? - ...