Kryzys tożsamości (VIII) - Zanęta
Data: 30.10.2021,
Kategorie:
więzy,
wspomnienia,
impreza,
kobieta do towarzystwa,
Autor: CichyPisarz
... piłkę, chciał mieć pewność, że sperma wyląduje w gardle. Poniewierał nią, nie patrzył na grymasy bólu, dławienie się, kaszel też nie przywołał go do zmniejszenia używanej siły.
- Ja pierdolę, ale dobrze! - wzdychał w drgawkach orgazmu. - Pokaż ile tego! Pokaż! - ścisnął jej policzki. - Język - zażyczył sobie prezentacji.
Biała zawiesina oblepiła czerwony język, a ciche gardłowe "aaa!" dopełniło rytuału, który dał całkowitą satysfakcję jubilatowi.
- A teraz połykaj - nakazał władczo.
Połknęła. Co lepsze, jej twarz przyjęła taki wyraz, jakby bez tego nektaru nie mogła dalej żyć, choć nasienie było niesmaczne. A on patrzył na nią niby obojętnie i chłodno, a tak na prawdę z pełnym podziwem i uznaniem. Poniżył ją, żona nigdy mu na to nie pozwalała.
Siedziała już po wszystkim odświeżona, choć nadal czuła się sponiewierana. Wzięła prysznic, włosy wysuszyła, założyła już ubranie przeciętnego śmiertelnika - czarne dżinsy o kroju skinny z podwyższonym stanem, przylegający do ciała i podkreślający kobiece atuty czarny golf, zmieniła nawet szpilki na wygodne w podróży srebrne półbuty Baldaccini. Wyglądała teraz jak przeciętna elegancka kobieta. Pachniała świeżo nałożonymi perfumami. Zmysłowe szmatki i szpilki spakowała w czarną torbę Monari na ramię z czerwonymi skórzanymi uchwytami. Albert odprowadził ją do drzwi i dopiero teraz mogła przyjrzeć się całemu nowocześnie urządzonemu mieszkaniu. Dziwnie się czuła ze świadomością tego, że na co dzień w tym mieszkaniu ...
... przebywa inna kobieta. Tak. Teraz była pewna, że Albert miał żonę.
Był zmieszany, kiedy poprosiła go o możliwość wzięcia prysznica, ale nie protestował. W łazience od razu dostrzegła kosmetyki i przybory do pielęgnacji ciała dla kobiet, ale udawała przed klientem, że tego nie zauważyła. Może z kimś pomieszkuje? - myślała na początku. Nie zdradziła się z faktem, że odprowadzana przez gospodarza, przechodząc wąskim holem w kierunku schodów na niższy poziom, na stoliku dostrzegła rodzinne zdjęcia. Widniały na nim uśmiechnięte sylwetki Alberta, jego kobiety i dwóch chłopców, pewnie synów. Żałosne! - skomentowała w myślach, szybko uciekając wzrokiem od wystawy. Nie było to przyjemne uczucie, przez chwilę poczuła do siebie obrzydzenie i podobny nastrój towarzyszył jej aż do drzwi wyjściowych.
- Potrwało to trochę dłużej - próbował się uśmiechać, ale sytuacja była i tak niezręczna. Miał na myśli opłacony czas, który miała mu poświecić, a który się przedłużył.
- Nie zajmujmy się drobiazgami - uśmiechnęła się i machnęła ręką, jakby te piętnaście minut dłużej w łóżku dla niej nic nie znaczyło. Pięknie odgrywała rolę profesjonalnej pani do towarzystwa. Co by jej dało marudzenie? Tak przynajmniej wyjdzie na pogodną osóbkę. Może facet pokusi się o jakąś wyjątkową premię - myślała, bo na początku kariery lubiła spoglądać na kwoty przelewów i dodatkowe podarki głównie w postaci biżuterii.
Mężczyzna przesunął drzwi białej szafy z ogromnym lustrem na drzwiach i wręczył jej nieduże ...