Kryzys tożsamości (VIII) - Zanęta
Data: 30.10.2021,
Kategorie:
więzy,
wspomnienia,
impreza,
kobieta do towarzystwa,
Autor: CichyPisarz
... odpoczywał, siedząc na kobiecych udach, przesuwał pałą powoli w przedsionku pochwy, co chwilę uderzając czubkiem prącia na boki, trącając wargi sromowe, bawił się cipką jak zabawką.
Znowu przeżywała kilkunastosekundowe bombardowanie, by po nim czuć leniwe wejścia po samą nasadę penisa. Mężczyzna robiła tak kilkukrotnie, aż wreszcie poczuła bardzo szybkie i krótkie ruchy zwiastujące finał.
- Zdrowa suka z ciebie! O tak! Mhm! - chwalił ją przez zaciśnięte gardło, jakby szeptem mamrotał do siebie jakieś zaklęcia, a czubek penisa taplał się w wyrzuconej na pośladek spermie, czuła jego nerwowe drgawki. Spełniony imprezowicz rozmazywał teraz lepki płyn, który łatwo przyklejał się do czerwonej żołędzi.
Schodzący z łóżka mężczyzna, powodował trzęsienie całego ciała związanej. Wręcz błyskawicznie opuścił pokój.
Marlena podejrzewała, że facet doświadczył rozkoszy na gigancie, znaczy się, kierowany imprezowymi emocjami, zrobił mały skok w bok. Załatwił sprawę w minimalistyczny sposób, po czym szybko opuścił miejsce, by nie czuć wyrzutów sumienia z faktu, że chętnie by tu jeszcze został. Nie działał pewnie, zdawał się być zagubiony, ręce mu drżały, chyba rzucił się na głęboką wodę. Będzie żałował - myślała, kiedy słyszała, jak mężczyzna walczy z klamrą paska spodni.
"Bary! Zostawiłem ci niespodziankę!" Usłyszała ten entuzjastyczny komentarz zaspokojonego mężczyzny. Dla niej te słowa może były ciche i ginęły wśród innych odgłosów imprezy, ale ona je słyszała. Już ...
... wiedziała, że za chwilę ktoś się tu pojawi. Nawet nie ktoś, a Bary, choć nic jej to nie mówiło. Głowa Marleny opadła na przyjemnie pachnącą pościel.
Bary szczycił się ksywą z jednego powodu i na pewno nie był to efekt posiadania wyjątkowej barwy głosu popularnego piosenkarza Barry'ego White'a. Po prostu jedno krótkie słowo trafnie opisywało jego posturę. Facet wysoki, z rozbudowaną przez setki godzin ćwiczeń na siłowni masą mięśniową, o szerokich barach. Chłop na schwał, jak to mówili ludzie. O dziwo bankowiec, choć rysy twarzy bardziej wciskały go w buty gangstera z blokowiska. W czasie, kiedy ona wcześniej przechadzała się między jego kolegami, kusząc wyglądem, on zdawał się być nazbyt poważny, choć na wesołe docinki kumpli reagował zasadnym śmiechem, sam raczej mało mówił. Kiedy inni ją zagadywali, podawali drinki, on przyglądał się i uśmiechał, ale nie walczył o jej atencję. To jej się w nim spodobało. Jego oczy były zagadką.
Pierwszym zabiegiem mięśniaka po wejściu do pokoju, nie było jak u poprzedników, zrzucenie spodni. Nad wyraz delikatnie wytarł miękkim papierowym ręcznikiem nasienie - prezent od kolegi, a powierzchnię skóry pośladka wyczyścił jeszcze chusteczką nawilżaną. Zaskoczył ją, wręcz urzekł delikatnością z jaką dokonał tego zabiegu.
Usiadł obok niej, tuż przy biodrze płynnie przechodzącym w smukłą talię.
- Jesteś piękną kobietą - wyszeptał, jakby bał się tego, że ktoś usłyszy jego czuły ton głosu.
Odsłonił okrywające twarz Marleny włosy, a jego silne ...