Pani Burmistrz i Dobra Zmiana
Data: 07.08.2019,
Autor: Ceper
... Jeffrey McDeighton i Lindsey Bilevitz mają romans, obserwujcie ich i róbcie zdjęcia - skinął głową, ale po chwili zapytał:
-Bilevitz? A kto to, Pani Burmistrz?
-No przecież to fryzjerka z Franklin Road.
-Aha - przytaknął.
Jak na szefa policji, jego wiedza o mieszkańcach Greenville nie była imponująca.
-I zbierajcie informacje, kto z kim i gdzie, chcę wszystko wiedzieć.
-Oczywiście, Bogini - gdyby uniżoność mogła latać, Samuel byłby odrzutowcem.
Później zadzwonił sędzia Quincy, żeby oficjalnie poinformować o pojedynku.
-Jutro o 12, na placu, tak jak zwykle, Pani Burmistrz.
-Dziękuję, Panie sędzio.
-Powodzenia - odparł i rozłączył się.
Zerknęłam jeszcze na naszą lokalną gazetę. Rok temu odszedł redaktor, który krytycznie pisał o mnie. Nazywał się Inglewood. Moim zdaniem ta krytyka była niekonstruktywna. A ja nie znoszę niekonstruktywnej krytyki, bo to sypanie piachu w szprychy mojego rydwanu, który niesie nas w lepszą przyszłość.
Uruchomiłam więc wówczas moje możliwości. Obserwacja przez policję, grzywny za nieumyty samochód, areszt za przeklinanie w miejscu niepublicznym. I tak dalej.
W końcu Inglewood pojął aluzje i wyniósł się w miasta.
Nowy redaktor, Calotti, rozumiał dobrze swoją misję i przestał sypać piach w tryby.
Od razu przyjemniej czytało się gazetę.
O proszę:
"Dzięki naszej burmistrz godziny pracy przychodni zostaną wydłużone o godzinę. Zachwyceni mieszkańcy wręcz nie potrafią wyrazić wdzięczności naszej ...
... najwspanialszej burmistrz"
Albo to:
"Jak podają dobrze poinformowane źródła, nasza burmistrz odwiedziła nasz lokalny salon bielizny. Wybrała delikatne jedwabne majtki oraz koronkowy biustonosz, który ledwo mieścił Jej ponętne piersi. Cieszymy się, że pośród natłoku obowiązków nasza ukochana burmistrz ma czas pomyśleć o sobie. Każdy z nas chciałby być na miejscu tych majtek i tego biustonosza.
Ale i tak wiemy, że nasza burmistrz jest tak życzliwa każdemu, że chętnie przytuliłaby do swych wydatnych piersi każdego mieszkańca naszego miasta. "
Az zarumieniłam się czytając to. Czy wypada pisać aż tak prywatne rzeczy o osobie urzędowej?
Ale nie ukrywam, spodobało mi się to. Miło, gdy człowieka doceniają.
Zapisałam sobie, żeby wezwać kiedyś Calottiego na dyżur do mojej sypialni. Zręcznie włada piórem (mówię metaforycznie, oczywiście wiem, że pisze na komputerze), może w sprawach miłosnych jest równie zręczny. Będzie mógł zdjąć ze mnie ten koronkowy biustonosz, który nawiasem mówiąc jest naprawdę wygodny.
I dam mu subwencję, niech wie, że wierność jest wynagradzana.
W końcu nadszedł 5 marca. Pojechałam do pracy. Siedziałam za biurkiem, czułam jak zwykle podekscytowanie. Znowu będę walczyć o władzę nad moim miastem.
Z tego podekscytowania nawet nie mogłam się skupić na kryminale, który próbowałam czytać. Moi podwładni wiedzieli, żeby mi nie przeszkadzać. Tylko raz wszedł naczelnik spraw ochrony środowiska, żeby dać mi pilne pismo do podpisania. Byłam niezadowolona, ...