1. Przeszłość nigdy nie znika (I)


    Data: 18.12.2021, Kategorie: bez seksu, wspomnienia, Romantyczne spotkanie, Autor: SilverBeauty

    Idę tam i sama nie wiem co robię. Ta sama długa, znajoma ulica, te same znajome domy, ten sam błogi spokój. Idę tam i zastanawiam się czy to dobry pomysł. A jednak coś się zmieniło, w końcu tyle czasu minęło. Nie czuję się już częścią tego miejsca, nikt mi nie macha, minęłam dwie osoby – żadnej nie znałam - i jakoś... smutno się robi. Idę tam i jestem równocześnie pełna szczęścia i obaw. Może jednak zawrócę? Nie, już za późno, stoję pod drzwiami. Naciskam dzwonek i czekam...
    
    W końcu otwiera mi uśmiechnięta kobieta ubrana w płócienne szorty i zwykły biały podkoszulek, automatycznie zaczynam się z nią porównywać. Trzeba przyznać, że jesteśmy kompletnymi przeciwieństwami. Ona jest niska, drobna, ma ciemne oczy i ciemne włosy spięte w niedbałego kucyka, ja jestem bladą, wysoką blondynką, z kręconymi włosami do ramion, o niebieskich oczach. Większość osób uznałaby ją pewnie za piękną - symetryczne rysy twarzy, klasyczna uroda, ciepłe oczy. Ja też jestem atrakcyjna, wiem o tym, podobam się mężczyznom ale moja uroda jest raczej nietypowa, mam duże, lekko asymetryczne oczy, duże, pełne i ładnie wykrojone usta, nos jest zadarty, mały i dosyć szeroki. Wiem, że jest we mnie coś magnetyzującego, coś co przyciąga mężczyzn, nawet jeśli nie jest to nieskazitelna uroda. Tę kobietę można uznać bez wątpienia za atrakcyjniejszą ode mnie. Zastanawiam się ile może mieć lat, wygląda mniej więcej na moją rówieśnicę. Czyli trochę przed trzydziestką? Nieważne w sumie.
    
    Sprawia wrażenie ...
    ... sympatycznej a jednak na jej widok uśmiech spełza mi z twarzy. Dlaczego otwiera mi kobieta? W dodatku nieznajoma. Przecież nie pomyliłam domów, może się wyprowadził? Nie, niemożliwe, po ogrodzie biega jego ukochany pies – Grimer, nie wyprowadziłby się bez niego. Nie oddałby go. Czyli... nadal tu mieszka, a otwiera mi kobieta... czuję jak zaciska mi się żołądek, serca przyspiesza, krew odpływa z twarzy a jednak próbuję stwarzać chociaż pozory że wszystko w porządku. Stoję już od 10 sekund z otwartymi ustami, kiedy stwierdzam, że chyba wypada coś powiedzieć.
    
    - Yy... cześć – jasne, idealne powitanie, jeszcze nic konkretnego nie powiedziałam a już mam ochotę uderzyć głową o ścianę.
    
    - Cześć... my się znamy? Może w czymś pomóc?
    
    - Nie znamy, zastanawiam się... Mieszkasz tu? To znaczy PANI. Czy PANI tu mieszka?
    
    - Tak, mieszkam. – Przerażenie rośnie i rośnie, dlaczego zastaję tutaj kobietę, dlaczego ona tu mieszka, i przede wszystkim dlaczego nie pomyślałam o tym, że może się tak stać? - Możesz mówić na „ty”- ciemnowłosa kontynuuje - jesteśmy przecież w podobnym wieku a tak wygodniej. Martyna jestem, szukasz kogoś?
    
    - Nie... to znaczy... tak! Kiedyś, kilka lat temu, mieszkał tutaj Wojtek. Wojtek Cioch. Mieszka tutaj nadal?
    
    - Mieszka, powinien być za parę minut. A ty jesteś... ?
    
    - Julia, jego... - zawahałam się. Jego kto? Narzeczona? Była narzeczona? W sumie nigdy nie zerwaliśmy. – Jego stara znajoma – w końcu decyduję się powiedzieć. Po moich słowach zauważam zmianę w jej ...
«1234...»