1. Przeszłość nigdy nie znika (I)


    Data: 18.12.2021, Kategorie: bez seksu, wspomnienia, Romantyczne spotkanie, Autor: SilverBeauty

    ... twarzy. Przestaje się uśmiechać, cała się spina, mam wrażenie, że w ostatniej chwili się powstrzymuje przed zatrzaśnięciem drzwi. No tak, podejrzewam, że moje imię nie jest jej obce. I ma prawo być przerażona widząc mnie na swoim progu. Sądzę, że o mnie słyszała, ale nigdy nie spodziewała się ujrzeć, szczególnie w takich okolicznościach - po prostu stojącą na progu. Martyna nic nie mówi tylko milczy i patrzy na mnie pytającym wzrokiem, jakby jednocześnie oceniając. Postanawiam pociągnąć dalej rozmowę.
    
    - Wynajmujesz któryś z pokoi? – powiedz, że tak. Powiedz, że tak. Nadzieja umiera ostatnia.
    
    - Nie, wprowadziłam się pół roku temu. Jestem narzeczoną Wojtka – mówi stanowczo i jakby z satysfakcją. No i nadzieja matką głupich. Narzeczoną. Wojtek, mój Wojtek ma narzeczoną. Zapomniał o mnie już całkiem? Nie potrafię w to uwierzyć, myślałam że... że nie tak łatwo o mnie zapomnieć, szczególnie jemu. Słysząc to tak wprost, już ostatecznie, bez miejsca na wątpliwości i nadzieję opieram się o ścianę obok drzwi, osuwam po niej i siedząc na ziemi zaczynam po prostu płakać jak głupia. Czemu? Czemu tego nie przewidziałam?
    
    Muszę stąd iść, muszę uciekać zanim... usłyszałam podjeżdżający samochód. Czyli już za późno. Świetnie. Podnoszę głowę i widzę go – te same ciemne włosy w kompletnym nieładzie, te same ciemne oczy pełne pewności siebie, to samo dobrze wyrzeźbione ciało i nonszalancki a jednocześnie przyjazny uśmiech, i coś jeszcze – to samo uczucie ciepła w moim sercu na jego ...
    ... widok. Coś, czego nie czułam od prawie 4 lat. Stoi tam w garniturze, pewnie wraca z pracy, i szuka kluczy po kieszeniach. Och, jak ja znam to jego roztrzepanie! Ciągłe szukanie kluczy, portfela i telefonu. Czyli to też się nie zmieniło, czuję się w pewien sposób wzruszona a w moich oczach pojawia się jeszcze więcej łez. Tymczasem Wojtek znajduje klucze i zamyka samochód po czym podnosi głowę, macha Martynie, spogląda na mnie i zamiera. Klucze mu wypadają z ręki i stoi przez kilkanaście sekund bez słowa, tylko się patrzy. Stoimy tak w trójkę, w ciszy, a każde z nas ma w głowie niemy krzyk. W końcu Wojtek otwiera usta i mówi tylko:
    
    - Julka – a po jego policzku spływa łza. Drugi raz w życiu widzę łzy w jego oczach, pierwszy raz był 10 lat temu, kiedy płakał nad trumną swojego ojca, a ja trzymałam go za rękę.
    
    - Tak. – Nie mam sił powiedzieć nic więcej.
    
    - Co ty tu robisz?
    
    - Ja... pomyślałam, że cię odwiedzę. I że się przywitam. Ale jeśli nie masz ochoty to po prostu wrócę. Tylko... dawno się nie widzieliśmy i... chciałam wiedzieć co u ciebie.
    
    - Chciałaś... wiedzieć... co... u mnie... ? Czyś ty do reszty zwariowała?! Uważasz, że możesz przychodzić tutaj jak gdyby nigdy nic „przywitać się”, po tym jak zniknęłaś bez słowa 4 lata temu? Po tym jak jednego dnia namiętnie się kochaliśmy i planowaliśmy wspólne życie, a następnego dnia wyjechałaś i nikt nie wiedział dokąd i po co? Zostawiłaś tylko cholerną, nic nie wyjaśniającą karteczkę! Nie wiedziałem nawet czy żyjesz! Przez ...
«1234...»