Historia utraty dziewictwa
Data: 10.08.2019,
Kategorie:
Lesbijki
Pierwszy raz
wspomnienia,
Nastolatki
namiętność,
Autor: paty_128
... jakby głusi na moje słowa tłumaczyli, że to mi przejdzie (w sensie – orientacja) i żebym nie robiła niczego głupiego. Oni dalej swoje, więc wyszłam z domu. A, no i oczywiście oświadczyli, że Anna więcej u nas nie będzie spać.
Kilka dni później im trochę przeszło, ale przez parę tygodni matka nie wyjeżdżała z ojcem, pilnowała mnie. Starała się ograniczyć mój kontakt z ukochaną, ale jak, skoro razem chodziłyśmy do klasy? Dalej w uparte starali się mi wmówić, że to dla mojego dobra, co było gówno prawdą. Tyle o pocałunkach.
Kilka tygodni po tej rodzinnej aferze rodzice stopniowo mi odpuszczali, a ja, by ich nie prowokować, starałam się ograniczyć kontakty z Anną, nawet spotkania u mnie lub jej domu. W weekendy tak bardzo tęskniłam za ciepłem jej ciała... Los mi to wynagrodził.
Kiedy dwa miesiące później sprawa odeszła w niepamięć, w pewien czwartek października matka oznajmiła mi, że wyjeżdża z ojcem w trasę. Ja nie mogłam, bo szkoła, trzecia klasa – zbliżająca się matura (to był jeden z ich powodów, dla których rzekomo miałam „wybić sobie amory z głowy”). Najwyraźniej stwierdziła, że zdeptała uczucie między mną a Anną. Oczywiście myliła się, bo w tamtym okresie nasze spotkania ograniczały się do przerw międzylekcyjnych i powrotu jednym autobusem, co dodawało ognia naszemu związkowi. Oczywiście, w szkole się hamowałyśmy, co najwyżej był jeden całus w usta, gdy przychodziła na późniejszą godzinę (nasza klasa była podzielona na dwie grupy językowe). Przekazałam jej tę ...
... wiadomość, bo wyjazd rodziców oznaczał potajemny nocleg Anny u mnie. Wyjechali w piątek rano. Czułam się podobnie, jak w ten dzień, gdy pierwszy raz pocałowałam ją. Motylki w brzuchu i bezgraniczna radość. Nawet dopuszczający z j. polskiego mnie nie zraził. Bo przecież to się poprawi! Na dwugodzinnym W- F- ie dałam wycisk, więc po południu zaczęłam odczuwać ból w prawej łydce. Wracałyśmy w straszną ulewę, w końcu był październik, więc mogłam się tego spodziewać. Szczęście, że Anna miała parasolkę. Co dwie głowy, to nie jedna.
Mimo, że już o siedemnastej robiło się ciemno, umówiłyśmy się na osiemnastą. Weszłam do mieszkania, usiadłam w fotelu by odpocząć i zasnęłam z wyczerpania. W końcu przez cały dzień tryskałam energią, co nie było darmowe i trzeba było naładować baterie. Kilka minut po siedemnastej zadzwoniła do mnie mama by skontrolować moje piątkowe poczynania. Opowiedziałam jej jak było w szkole by uśpić czujność. Po rozmowie poszłam się wykąpać po W- F- ie, zmyć z siebie resztę zmęczenia. Po tym w oczekiwaniu na gościa, czytałam książkę u siebie w pokoju. Wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że w pewnym momencie zgasło światło. Po omacku poszłam do salonu, elektroniczny zegar się nie świecił. Zrozumiałam, że coś musiało się stać z prądem przez całodzienną burzę. Być może to było drzewo.
Niewiele myśląc, wygrzebałam latarkę z szafki i zaczęłam szukać świeczek. Znalazłam opakowanie dziesięć sztuk, więc porozstawiałam większość w salonie i kolejno zapalałam.
Przez ...