Moje początki (IV)
Data: 07.01.2022,
Kategorie:
Incest
lody,
niewinność,
młodzież,
Autor: Takitam
... minetka i lody to na pewno seks. Nie miałem żadnych wątpliwości. Przypomniałem sobie swoje obietnice, zapewnienia, że będzie tylko wzajemne poznawanie się, bez dotykania… I nagle doznałem olśnienia. Przecież to ona pierwsza zaczęła coś mówić o tym, że chce ze mną porozmawiać. Coś o chłopakach i tak dalej. Przypomniałem sobie to jej spojrzenie w stronę mojego krocza. Spojrzałem na śpiącą buzię moje siostry ciotecznej. Czy ta niewinna osóbka byłaby zdolna przygotować szatański plan, w którym ona otrzymałaby wszystko co chciała, a to ja czułbym się winny jej deprawacji? Byłem pewien, że tak. Szczególnie po tym, jak rozegrała sprawę ze mną i Grażyną. Uśmiechnąłem się do siebie i spojrzałem na nią z nieukrywanym podziwem. Wszystko zorganizowała perfekcyjnie, a najlepsze było w tym to, że mi to kompletnie nie przeszkadzało. Idealna sytuacja win-win. Wszyscy wygrali!
Jeszcze przez dłuższą chwilę analizowałem, czy w moim myśleniu nie ma jakiegoś błędu, jakiegoś wadliwego toku rozumowania. Zdawałem sobie sprawę, że moja znajomość psychiki dziewczyn jest bliska zeru i tu może być haczyk. Jednak fakty zdawały się potwierdzać moją teorię. Jej zaangażowanie w naszych zabawach na pewno nie było udawane. Mogła udawać, że ma jakieś wątpliwości, ale na bank nie udawała, gdy już dochodziło do naszych eksperymentów. Co lepsze, tylko za pierwszym razem, gdy stałem przed nią nagi, widziałem w jej oczach wahanie. Wtedy, w ten pamiętny poranek, faktycznie sprawiała wrażenie lekko ...
... przestraszonej. Jakby zdawała sobie sprawę, że jeśli zrobi kolejny krok, to już nie będzie odwrotu. Pamiętałem, że trwało to krótką chwilę, tylko do momentu, gdy zdjęła z siebie koszulę nocną. Później już nigdy nie widziałem u niej niczego podobnego. Zawsze, wyłącznie wesołe błyski w oczach oraz ciągłą chęć do zabawy.
Zacząłem sobie wyobrażać, że jednak namówię ją na ostateczny finał. Wprawdzie wielokrotnie powtarzała, że tego nie zrobi, ale pamiętałem też jak mówiła, że nie będziemy się dotykać. Wiedziałem, że nie będzie szans na jakiś romantyczny wieczór, ale to raczej nie tędy droga w tym przypadku. Tu w grę wchodzi jej ciekawość. Między nami nie było miłosnej chemii, która pomogłaby przełamać ostatnią przeszkodę. Jedyne, co może zadziałać, to tylko konsekwentne parcie do celu. W tym momencie zaśmiałem się sam do siebie, na jednoznaczne skojarzenie ze słowem „parcie”. Miałem jednak pewność, że nie zrobię nic, czego ona sobie nie zażyczy. Nawet jeśli bardzo tego pragnę. Natomiast nie widziałem żadnych przeszkód w tym, żeby ją próbować namawiać do tego kroku.
Obudziło mnie jakieś poruszenie w przedziale. Najwyraźniej jednostajny stukot kół, nużąca podróż oraz błogie myśli spowodowały, że przysnąłem. Agnieszka też się obudziła.
- Gdzie jesteśmy? – spytała zaspanym głosem, rozglądając się wokół.
- Na Zachodnim – odpowiedział jakiś starszy pan przy drzwiach.
- Dziękuję – odpowiedziała – to prawie jesteśmy. W końcu.
Zaczęliśmy się powoli zbierać i po paru minutach pociąg ...