Na nowo
Data: 18.01.2022,
Kategorie:
Geje
Autor: freakow
... - Chodzi panu o lotnisko wojskowe. Po sąsiedzku – No tak! Lotnisko wojskowe, że też nie pomyślałem, że wojskowy samolot będzie lądował na wojskowym lotnisku. Dzięki, śliczna! Biegiem rzucam się w drogę powrotną do wyjścia, gdy słyszę za sobą jej melodyjny głos: - Ale tam pana nie wpuszczą!
Cholera. Jak to nie wpuszczą? Przecież tam będzie moja miłość, a ja muszę być blisko niego, żeby przeżyć. On też mnie potrzebuje. Muszę się nim zaopiekować, zatroszczyć o niego. Co ta Anka za bzdury mi nagadała. Wyciągam telefon. Pięćdziesiąt nieodebranych połączeń. Wszystkie od Anki. Jezu. Ma dziewczyna cierpliwość. Że też tego nie słyszałem. Aaa. W całym osobistym rozgardiaszu wyciszyłem to ustrojstwo całkowicie. No pięknie. Mogę się pożegnać z życie. Nieśmiało wybieram numer, gdy wyjdę poza terminal.
- Gdzie jesteś, przygłupie?
- Na lotnisku, tak jak…
- Jak byś mnie posłuchał – nie daje mi dokończyć. - to byś wiedział, że nie zobaczymy się z nim na lotnisku. Już wylądowali. Rozwożą ich po szpitalach. Jeszcze nie wiemy, do którego trafi. Zadzwonię jak będę coś wiedziała, tylko, na Boga, miej włączony telefon.
- A żebyś wiedziała, że mam – rozłączyła się, krowa jedna.
I po co ja gnałem jak dureń? A nie, to dobrze o mnie świadczy. Znaczy, że mi zależy. Kiedyś opowiem o tym Rafałowi, żeby wiedział do czego jestem zdolny. Tylko, co teraz? Może powinienem dostać się do centrum? Stamtąd wszędzie jest blisko. I może wypadałoby coś w końcu zjeść? Chyba tak zrobię. Udaję się na ...
... przystanek tramwajowy i jak przyzwoity obywatel czekam aż przyjedzie. Po drodze zastanawiam się, dlaczego zabierają Rafała do szpitala? Jezu, aż tak go skatowali? Wiedziałem, że mu nie odpuszczą jak mnie zobaczyli na ekranie. To moja wina. Powinienem zachować rozsądek i nie dać ponieść się jego pragnieniom. Powinienem odmówić rozbierania i nie wymyślać tej głupiej zabawy. Przecież ktoś z jego załogi mógł nas zobaczyć, a on tak strasznie się pilnował. Gdyby był w mundurze byłby traktowany jak pozostali, a tak… Rany, nawet nie chcę myśleć, co tam się działo. Ale zaraz. Anka powiedziała, że wszystkich rozwożą po szpitalach, więc to może tylko rutynowe działanie? Tak, na pewno to tylko prewencja. Sprawdzą, czy nie załapali jakiegoś syfa i ich wypuszczą. Nie ma co się niepotrzebnie nakręcać.
Tramwaj dojeżdża pod dworzec. Miasto chyba zrobiło wojsku przysługę, bo jest niemal opustoszałe. No nic, muszę wybrać jakąś knajpkę i cierpliwie (akurat) poczekać na telefon od Anki. Zamawiaj sobie coś lekkiego, w końcu nie wiem jak zareaguje mój żołądek po takim odwyku. Zupełnie spokojnie udaje mi się pochłonąć to śniadanko. W tym czasie telefon ani drgnie. Mija dobra godzina, z nudów zaczynam gapić się na tyłki klientów przy barze. Prawie zasypiam na stoliku. Tak, sen to coś czego ostatni też mi brakowało, ale muszę czuwać. Anka zadzwoni…
Wybudza mnie trajkotanie komórki. Anka.
- Co wiesz? - staram się zamaskować zaspany ton w głosie.
- Szaserów. Nie musisz się spieszyć. Wzięli go ...