Uklad, cz. 4.
Data: 16.08.2019,
Kategorie:
Zdrada
Autor: Tomnick
... pomysłu organizatora mojego występu.
– No, lecę, bo mi zajmą dobre miejsce – żartując, poklepał mnie po pupie. Zanim zdołałam odsunąć się, zdegustowana jego poufałością, jeszcze ucałował mnie w policzek i wyszedł. Drzwi zamknął na klucz!
– Jak jazda rollercoasterem – mruczałam do siebie. – Rano upojny seks i lot w chmurach, a teraz ostra jazda w dół: wystawianie swojej intymności na pokaz obcym ludziom... Wstyd, upokorzenie, będąc traktowaną jak przedmiot. I jeszcze zamknął mnie w tym pokoju! – oburzyłam się. – Kurde, jak niewolnicę!
Pod balkonem już stało kilka osób. Swobodnie rozmawiały. Spojrzałam przez żaluzję, ale drzewa za bardzo zasłaniały widok. Trochę mnie to uspokoiło. Sfrustrowana pokręciłam głową, dziwiąc się swojej obecnej roli. W oczekiwaniu na występ nieco przesunęłam krzesło, klucze od pokoju odłożyłam na stolik, machinalnie poprawiłam bluzkę i spódniczkę, obejrzałam cipkę i zdziwiłam się. Byłam mokra!
– Jednak mam w sobie coś z ekshibicjonistki, skoro taki ‘występ’ działa na mnie aż tak stymulująco... – przyjęłam do wiadomości. – W sumie, czemu się dziwić? Znani, wybrani ludzie, dyskrecja. Nikt mnie nie zgwałci, bo chyba nie przeskoczy przez balkon, a nie do końca wyjaśnione warunki tylko budują napięcie. W moim przypadku pozytywne napięcie.
Punktualnie o godzinie 10. wyszłam na balkon.
#
Przed nim stało zaledwie kilka osób. Pierwszą reakcją była ulga. Ale chwilę później, ku własnemu zdziwieniu, poczułam coś..., jakby zawód. W ...
... duchu sądziłam, a może..., a może wręcz miałam nadzieję?, że będzie więcej osób zainteresowanych oglądaniem mojej zabawy z cipką! Liczba widzów rozczarowała mnie.
– Łeee..., czyżbym już nie była wystarczająco atrakcyjna? – odezwała się moja ciemna strona osobowości. – Kobieto! Masz męża, nie wszystkich tutaj znasz, robisz to pierwszy raz i, uważaj!, od razu łamiesz granicę przyzwoitości! Publicznie! Oraz na trzeźwo! Mało tobie wrażeń? Może masz jeszcze ochotę na kłopoty? – naprędce tłumaczyłam sobie.
Przez chwilę obserwowałam ich. Wyglądali, jakby umówili się i czekali na kogoś albo na coś. Ręcznik na ramieniu, w ręku wypchana reklamówka, leżak, płetwy. Kiedy usiadłam na krześle, odwrócili się w moim kierunku. Nadal rozmawiali. Trochę speszyłam się, widząc w grupie Kacpra z Kingą.
– A co tam! Nikomu przecież nie powiedzą! – miałam nadzieję.
Spostrzegłam nową parę, a może małżeństwo, tuż po „trzydziestce”. Szczupli, atrakcyjni, pogodni, a ich opalenizna sugerowała wcześniejszy pobyt w „ciepłych krajach”. On, brunet z zarośniętą klatą, ładnie zbudowany. Od razu widać, że ćwiczy w siłowni, dba o siebie. Ona, jasna szatynka z naturalnie kręconymi włosami, opadającymi na ramiona. Perłowy lakier pokrywający wszystkie paznokcie podkreślał jej urodę i opaleniznę. Ukradkiem bądź nachalnie wszyscy mężczyźni oglądali jej duży biust. Uważałam go za udany wytwór chirurgii plastycznej.
– Nie bójcie się, on jej nie ucieknie! – miałam ochotę krzyknąć do tych napalonych ...