Debiutant - powrót do gry
Data: 25.02.2022,
Kategorie:
emigracja,
Brutalny sex
casting,
Autor: GreatLover
... ochłonąć, poddać się czarnej rozpaczy oraz dokładnej, chłodnej analizie sytuacji. Wysiadając na dworcu autobusowym poczułem jak skupiam na sobie niezdrową uwagę ludzi – widok człowieka z twarzą siną jak śliwka nie umknąłby uwadze nikogo, a zwłaszcza policjantów, którzy na pewno zainteresowaliby się moją wizą...
Całe szczęście przy wyjściu z dworca był plan miasta, dzięki któremu dowiedziałem się, gdzie należy się udać bym mógł stawić się na umówione spotkanie. Po pół godzinie byłem na miejscu, a zerkając na zegarek stwierdziłem, że mam jeszcze dziesięć minut zapasu.
Miałem dziesięć minut na podjęcie ostatecznej decyzji.
Stojąc po drugiej stronie ulicy obserwowałem budynek, w którym mieściła się siedziba wytwórni PornPros. Nie zauważyłem żadnego szyldu czy banneru – jakiejkolwiek wskazówki mówiącej o tym, jakiego rodzaju biznes jest prowadzony za zamkniętymi drzwiami. Nadal nie mogłem uwierzyć, że mam się tam udać na rozmowę, tak samo jak nie mogłem uwierzyć w to, że sam się do nich zgłosiłem!
„Nie mogę uwierzyć, że to robię...”
- Chciałbym zgłosić swoją kandydaturę do...eee...pracy w państwa firmie – powiedziałem, niepewnie patrząc na kadrową.
Byłem pewien, że mnie wyśmieje – wybuchnie szczerym śmiechem a potem każe stąd wypieprzać i bardzo dobrze – szybciej wrócę do siebie i będę mógł zacząć się pakować...
- Oczywiście. Zechciałby pan najpierw odpowiedzieć na parę pytań? – spytała mnie, wyciągając z szuflady plik kartek zapisanych drobniutkim ...
... druczkiem. Zdębiałem – czy to oznaczało, że miałem jakieś szanse?
Następną godzinę spędziłem chodząc po różnych pokojach, odpowiadając na setki pytań i poddając się niezbędnym badaniom – wracałem do kadr przyciskając bandaż do nakłutego ramienia, szeleszcząc świeżo wydrukowanymi wynikami – dowód czarno na białym, że jestem zdrowy jak byk. Wchodząc do pokoju (tym razem ostrożniej otwierając drzwi) zobaczyłem, że pani z działu kadr nie miała zbyt wesołej miny.
- Już pan wrócił? Świetnie, zapraszam... musimy omówić jedną sprawę... - dodała tonem niezwiastującym niczego dobrego, wpatrując się w moje pomięte zwolnienie z Brix Company, leżące przed nią na biurku.
Ciężko opadłem na swoje miejsce, w milczeniu oczekując na pytanie, które musiało paść.
- Czy to, co jest tutaj napisane na pański temat...jest prawdą? – spytała mnie kadrowa, kierując na mnie pytające spojrzenie.
Z niedowierzania otworzyłem usta – byłem pewien, że spyta mnie o wizę, warunki pracy tymczasowej za granicą a nie o ten stek bzdur, który wypisał na mój temat Smith.
- Ja...nie! Oczywiście, że nie! – odpowiedziałem z największym przekonaniem, na jakie było mnie stać.
- Widzi pan... nie przeprowadzamy testów psychologicznych dla nowych pracowników, ale uprzedzamy ich, na co tak właściwie się piszą. Ta praca nie jest dla wszystkich. Rozumie pan, o czym rozmawiamy? – dodała, patrząc na mnie uważnie.
Kiwnąłem głową nie zdając sobie sprawy z faktu, jak prorocze mogą być jej słowa – wtedy dla mnie sprawa ...