Debiutant - powrót do gry
Data: 25.02.2022,
Kategorie:
emigracja,
Brutalny sex
casting,
Autor: GreatLover
... była prosta – potrzebowałem gotówki i wydawało mi się, że znalazłem najprostszy sposób na jej zarobienie. Kadrowa instynktownie kiwnęła głową w moim kierunku, uśmiechając się lekko – uznałem, że doszliśmy do porozumienia.
- Dobrze, w takim razie wykonam szybki telefon – powiedziała, chwytając słuchawkę i głośno stukając tipsem w klawisze – Steve? – spytała dziwnie podniesionym tonem – mógłbyś wpaść do mnie na momencik? Tak, tak, rekrutacja... dobrze, poczekam, pa! – pożegnała się i odłożyła słuchawkę na miejsce – Steven dołączy do nas za chwilę, sam pan rozumie... praca – dodała uśmiechając się do mnie rozbrajająco.
Starałem się odpowiedzieć tym samym, chociaż z trudem mi to wychodziło – wolałem nie myśleć, od jakiej „pracy” właśnie oderwaliśmy tajemniczego Stevena. Posiedzieliśmy przez parę minut w kompletnej ciszy – kadrowa klikała coś w swoim komputerze, co parę chwil posyłając mi pogodny uśmiech – „zauważam twoją obecność, ale muszę jeszcze popracować, rozumiesz?”. Gdy z uśmiechem lekko kiwałem głową w jej stronę – wracała do przerwanej pracy.
Sekundy ciągnęły się niemiłosiernie – parę razy chciałem zagaić rozmowę z moją towarzyszką, ale tchórzyłem, zanim zdołałem otworzyć usta „wie pani...przyszedłem tutaj, by zagrać w pornosie” – nawet w myślach brzmi to debilnie. Nie pytałem o dalsze szczegóły, bo te, jak się domyślałem, miał przekazać mi „pan Steven”, który jak na złość nie chciał się pojawić. Z prawdziwą ulgą przywitałem dźwięk szybkich, zdecydowanych ...
... kroków zmierzających w naszą stronę. Kadrowa lekko uniosła głowę i puściła do mnie oczko, jakby starała się dodać mi otuchy – najwyraźniej dostrzegła, jak bardzo tego potrzebowałem.
Pan Steven wszedł do środka z takim impetem, że drzwi niemal przewróciły szafkę na akta. Podskoczyłem na swoim miejscu chyba z metr do góry, podobnie jak pani z działu kadr, a nasz nowy gość zupełnie się tym nie przejął.
- Kurwa mać, Sally! Naprawdę nie ma innego miejsca by postawić to cholerstwo? – zapytał dziarsko uderzając w szafkę otwartymi drzwiami jeszcze raz, wywołując u mnie kolejne nerwowe drgnięcie.
- A niby gdzie mam ją postawić? Nie moja wina, że tu w ogóle nie ma miejsca i że nie uważasz na to, co robisz – Sally ofukała go jak kotka i znów spojrzała na ekran monitora.
- No dobrze już, dobrze – odpowiedział Steven podchodząc do nas i wyciągając do mnie rękę. Uścisnąłem ją i już zamierzałem się przedstawić, gdy pan Steven zapytał się o coś kadrową, dalej trzymając mnie za rękę – co dzisiaj mamy?
- Jak widzisz, rekrutacja. Pan sam się do nas zgłosił, tu masz wszystkie wyniki – powiedziała kiwając głową w stronę dokumentów.
Steven porwał je szybko puszczając moją dłoń i zupełnie ignorując moją obecność. Niezwykle szybko przerzucał papiery, trzymając je niemal przed samym nosem.
- Grupa krwi...wirusowe zapalenie wątroby...choroby... - mruczał pod nosem –szlus, szlus, szlus – wymamrotał, przerzucając papierki – wymiary – pokiwał głową z lekkim uznaniem a potem przerzucił ...