Karolina. 9
Data: 13.03.2022,
Kategorie:
Anal
Hardcore,
Autor: ---Audi---
... miło...
- To cześć...
- Pa.
Cholera, urywają mi się kolejne nici...
Idę do d**giego, nie za bardzo chciałabym, aby mnie teraz pobił, powinnam dojść bardziej do siebie, ale zobaczymy, kasa... kasa...
Poznał mnie...
- Cześć, dobrze się czujesz...?
- W miarę...
- Słabo wyglądasz... coś załatwiasz tu ?
- Nie, przyszłam do ciebie... potrzebuję kasy...
- Ty ?... nie żartuj...
- Mówię poważnie... może chociaż jak ostatnio, z tym twoim kolegą, naprawdę jestem w dołku ?
- Z jakim kolegą ?
- No wiesz, jakiś rok temu...
Cholera... szybko zaświeciła się świeczka... w głowie...
- Karolino, ostatnie nasze spotkanie to było nasze pierwsze i jedyne, trzy lata temu i byłem wtedy sam ?
O cholera... czyżby... ?
Myślę...
- A na budowie, jak prosiłam cię o kogoś mocniejszego... ?
- Na jakiej budowie ?
- Może pogniewałeś się ?
- Karolinko, wybacz, ale mam spotkanie, coś ci się myli... może o kogoś innego chodzi... ?
Jezu... co się dzieje... przecież brał mnie z kolegą, było słabo, więc dał mi tego z prądem...
Jestem tu... czy tylko błądzę...?
Usiadłam się na krześle... to jest rzeczywistość, czy nadal jestem w szpitalu... ?
Kurwa mać.... chyba zwariuję... czyt to jest możliwe... że żyłam tylko swoją wyobraźnią ?
Ale ten prąd mnie naprawdę bolał...!!!
Czekaj, czekaj... lekarz coś wspominał... że już raz mi to robili... te elektrowstrząsy...
Czy to możliwe, że wtedy miałam pierwszą sesję ?
Ale mnie ...
... faszerowali...
Od razu stanął mi obraz tej Reni... czasami rozmawiała.... a innym razem nie odzywała się tygodniami...
O Boże... co oni mi zrobili... ???
Wyszłam z urzędu zupełnie skołowana...
I prawie przejechał mnie samochód...
- Jak chodzisz... ślepa ?
Ok, nie jestem w szpitalu, tam w mojej świadomości to nie zdarzyłoby się... tam było przyjemnie.... a tu wieje zimny wiatr... i zaczyna padać...
Następna nić urwana...
Nikt mi już nie pozostał... przecież nie pójdę do prokuratora... po co ?
Powoli dochodziła do mnie ta myśl...
Jestem nikim, nikt mi nie pomoże...
Jest !!!
Mariusz, jego babcia... ona będzie wiedzieć jak go złapać...
Idę, 30 minut, on mnie wyratuje... wytłumaczę, że mnie też Wojtek okradł... jakby był zły...
Jestem za rogiem...
Jeszcze minuta...
Pukam do drzwi...
Cisza.
Ktoś jest...
- Dzień dobry... ja do babci Mariusza Orlikowskiego... albo do niego....
- Wyprowadzili się dwa lata temu... Mariusz kupił mieszkanie, ale rok temu babcia umarła, a on podobno jest na zachodzie...
- A gdzie ?
- A kto to wie... to artysta, światowy... do nas nie zachodzi...
- Do widzenia.
A może do Anki ?
Lecę jak na skrzydłach, do sklepu... ona mi pomoże, to jedyna prawdziwa przyjaciółka...
Teraz już wiem, że Anka ze szpitala, to nie była moja Anka.
Jest sklep... ale inny....
- Przepraszam, tutaj były kiedyś piękne kobiece ciuchy...
- Zlikwidowany, teraz jest sieciówka...
- A poprzednia właścicielka ?
- ...