-
Kara za grzechem chodzi (I)
Data: 20.03.2022, Kategorie: poligamia, Sex grupowy Romantyczne wakacje, miłość lesbijska, Autor: adix
... małych urwisów. Położyła się na plecach i odpłynęła. Patrzyłem jak faluje na wodzie i zazdrościłem godzin spędzonych w basenie. Jej piersi wynurzały się ponad lustro wody, rozpalając moje zmysły. Wyszła z basenu i zaczęła wspinać się po rusztowaniu na dach restauracji basenowej. – Patrycja, nie wygłupiaj się – krzyknęła Marta. – Schodź. Patrycja wspinała się dalej. – Jesteś mokra. Poślizgniesz się i spadniesz. – Marta zaniepokoiła się na poważnie. Patrycja weszła na dach i stanęła na krawędzi przed basenem. – Nie da rady – powiedziałem do Marty. – Dach jest ze dwa metry od basenu. – Nie skacz – krzyknęła Marta. – Proszę cię. – Lepiej zacznij wstukiwać w telefonie numer na pogotowie. Marta spojrzała na mnie wystraszona. – Patrycja chce podnieść wartość swojego życia – wyjaśniłem. – Ryzykując życiem? – Marta rzuciła się w stronę Patrycji, aby swoim ciałem zablokować jej skok. – Gdy wiesz, że możesz coś stracić, staje się to cenniejsze. – Marta już nie słuchała, tylko walczyła z oporem wody. Patrycja podniosła ręce za głowę. Błękitne od wody światło mieniło się na jej nagim ciele. Opalona złocistym kolorem wyglądała zachwycająco na tle czarnego nieba. Patrzyła w gwiazdy z promieniejącą radością i wydawała się być najszczęśliwszą osobą na świecie. Cofnęła się kilka kroków, po czym ruszyła do przodu. Zrobiła kilka podskoków, wybiła się energicznie z krawędzi dachu i poleciała w dół. Z rękoma w górze, w stronę basenu. Marta ...
... zamknęła oczy i wstrzymała oddech. Ja próbowałem przypomnieć sobie jak tamować krew, nie mając przy sobie bandaży. Jak usztywnić połamane kości i jak poskładać czaszkę, gdy rozbije głowę o krawędź basenu. Woda chlupnęła wylewając się z basenu. Marta walczyła z utratą równowagi, gdy fale zalewały jej twarz. Patrycja zniknęła pod wodą. Na szczęście wpadła do wody kilka centymetrów od brzegu basenu i nie musieliśmy składać jej połamanego ciała. Gdy wynurzyła się, pokiwałem głową z dezaprobatą. – Niewiele brakowało. – Skarciłem ją surowym wzrokiem. – Ale teraz wiem, że warto żyć. Popołudnie spędziliśmy relaksując się na tarasie naszego bungalow. Wynajęliśmy drewniany dom z ogromnym tarasem, z salonem ze szklaną podłogą i sypialnią z wielkim oknem na zatokę. Marcie szczególnie spodobała się ogromna łazienka z wolnostojącą wanną przy szklanej ścianie z widokiem na lazurowy krajobraz. Wiele podobnych drewnianych domków połączono długim pomostem ciągnącym się od plaży w głąb morza. Wskakiwaliśmy z tarasu do morza, żeby schłodzić rozgrzane od gorącego słońca ciała, i ponownie kładliśmy się na leżakach, aby nabrać złocistego koloru opalenizny. Marta wyciągnęła farby oraz pędzle, które przywiozła z Polski i zaczęła malować pejzaż pełen palm, złocistego piasku i turkusowej wody. Po lewej umieściła bujną roślinność oraz plażę, a po prawej skalistą wyspę, którą widzieliśmy w oddali. Gdy szkicowała morskie fale, z tarasu swojego domu, obok nas, odezwała się ...