Jola i jej historia cz.2
Data: 30.03.2022,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Jan Sadurek
... gościem Galerii. Do tego zaczynałam podejrzewać, że starzy zdradzają się wzajemnie, bo mama ostatnio chodzi jakaś rozradowana, uśmiechnięta, ojciec też znika na całe weekendy. Doszły mnie nawet słuchy, może plotki, że mój staruszek dyma którąś z dziewczyn z Galerii; dobrze, że mnie tam nie spotkał. Ciekawe, która mu daje? Potem znowu wyszło, że tak, jak kiedyś Klarysę, teraz ruchał przynajmniej dwa razy w tygodniu taką małą Aśkę, rok młodszą ode mnie... Jednak kiedy byliśmy razem w domu nic nie wskazywało na to, żeby coś się między nimi psuło. Z dziewczynami też nie gadałyśmy zbyt często. Nela chwaliła się co chwilkę zdjęciami z różnych miejsc, często jeździła z Cezarym ze Stokrotki, była jego „zabawką”; spotykali się często i ruchali gdzie i kiedy tylko mogli, na Galerii nie przebywała prawie wcale, nie pozwalał jej na spotkania z komkolwiek. Klarysa też poznała chyba kogoś, bo ją również trudno było spotkać „w pracy”. Jeden z moich bojków, całkiem sympatyczny pan w średnim wieku, zafundował mi kolczyk w... cipce, w łechtaczce. Bolało jak jasna cholera, ale warto było; wyglądają – pipka i kolczyk – bardzo ładnie! Bywało, że spotykałam się z mężczyznami w motelach, których właścicielem był Cezary, a o ile wiem moja mama była współwłaścicielką jednego z nich. Najlepsza była jednak Stokrotka, było tam miło, czysto, przytulnie i dyskretnie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jestm już nie galerianką, a cichodajką, prostytutką do tego młodocianą... Chciałam tego! Jednego dnia Nela ...
... odwołała mnie na stronę, miała bardzo tajemniczą minę.- Jolka, jest kasa do zarobienia – niemal wyszeptała.- Jaka kasa, za co?- Dobra kasa, za dupę.- Możesz jaśniej? - nie miałam pojęcia, o czym mówi.- Adam, menadżer Cezarego robi w Stokrotce jakąś małą imprezkę, mamy zaproszenie na cały weekend!- Chcesz, żeby Cezary pozbył się ciebie? Skończą się wyjazdy i bibki!- Coś ty! Jedzie jutro na tydzień z kumplami na jakieś wyspy, nie będzie go, mam luzik. No to jak? Idziesz?- A co powiesz w domu? - propozycja była ciekawa, na samą myśl o przygodzie poczułam przyjemne swędzenie w cipce.- No chyba tak, jak zwykle, nie? Dajemy sobie wzajemne alibi.- Ok, wchodzę w to – zdecydowałam. Sobotnie popołudnie, jedziemy z Nelą na imprezę, wyszykowane, jak młode kurewki, aż młody taksiarz przyglądał się nam w lusterku i uśmiechał głupkowato. Nela nie wytrzymała.- Co tak się gapisz? Patrz przed siebie, na drogę, bo dwie laski wieziesz.- Widzę, a co to za okazja, że się tak... wystroiłyście?- A chuj cię to obchodzi! - skończyła konwersację we właściwy sobie sposób. Na miejscu czekali już panowie. Jeden młody, po trzydziestce, drugi znacznie starszy, mógłby być ojcem tego pierwszego. Adam (nie ten z szuflady, tylko żywy!) i Gwidon, co to za imię? Zaprosili do pokoju, zaproponowali drinka i wskazali łazienkę. Szybki prysznic i owinięte tylko ręcznikami znalazłyśmy się w objęciach panów. Mną zajął się Gwidon. Facet w wieku... zaawansowanym, mimo to był przystojnym mężczyzną. Siadłam mu na kolanach, ...