Kamila i Daniel (I). Jak to…
Data: 17.04.2022,
Kategorie:
Pierwszy raz
BDSM
Autor: Falanga JONS
... obejmujące moja biodra, w sprytny sposób delikatnie a potem szybciej uniosły w górę moją spódniczkę. Śmieszek kolegów przeradzający się w głośniejszy śmiech i oklaski sprawił, że odskoczyłam jak oparzona. Czerwieniejąc na twarzy, ze złością skierowałam się ku Michałowi, ale on zniknął w tym małym tłumie. Widocznie nie chciał podzielić losu Kamila z poprzedniej balangi. Kompletnie przeszła mi ochota na imprezę.
- Kamila, czemu nie nosisz stringów? – usłyszałam kpiący głos jednego z klasowych kolegów.
- Nie gadaj, te białe majteczki, też fajne – odezwał się drugi.
- Gdzie się wybierasz? Michał musi odebrać jeszcze nagrodę.
- Jak ona mu nie zapłaci, to trudno i tak już wygrał.
"Jaką nagrodę? I co wygrał?", zapytałam samą siebie. Nie wiedziałam, dopóki minutę później jedna z koleżanek, Kinga nie wyjaśniła mi wszystkiego.
- No wiesz... Zakładali się o ciebie – mówiła, nie patrząc mi w oczy. – Wyznaczali jakieś tam sobie cele, kto cię pomaca po tyłku, kto uniesie spódniczkę a nawet kto pierwszy przeleci.
- Czemu nikt mi nie powiedział? – nie ukrywałam żalu.
- Ja się o tym dowiedziałam dzisiaj, krótko przed twoim przyjściem. Zdążyli wypić co nieco i się pochwalili. Chciałam powiedzieć, ale nie było okazji – tłumaczyła dość pokrętnie.
- Fajne mam koleżanki – mruknęłam ze złością.
- Przecież wiesz, że tamte cię nie lubią. Martyna, Paulina i ich grupa. Wiesz za co... - Nie wiedziałam, mogłam się tylko domyślać. Za to, że chłopacy patrzą na nie jak na ...
... laski do wydymania na raz. A na mnie trochę inaczej. Szczerze mówiąc, wcale mi to nie imponowało.
Być może niektórzy z was śmieją się czytając te słowa i myślą, że robię z igły widły. No cóż, ja mam inne poglądy. Nikt nie ma prawa dotykać mnie, bez mojego pozwolenia. Pal licho jeszcze jakieś neutralne fragmenty, jak ramiona, czy talię. Ale bardziej intymne części ciała jak pośladki, są moje i nigdy nie miałam najmniejszej ochoty pozwalać na to, by macał je jakiś napalony i nawalony koleś z klasy, który akurat poczuł na to ochotę. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to trudno.
Na dobrą sprawę, w klubach, czy na dyskotekach, nie było lepiej.
W zasadzie nigdy nie byłam typem towarzyskiej, imprezowej dziewczyny szczebiocącej o wszystkim co jej ślina przyniesie na język. Nie zajmowałam się plotkowaniem. Wolałam jakieś poważniejsze rozmowy o literaturze na przykład. To odstraszało część chłopaków, którzy na imprezach, delikatnie mówiąc nie mieli głowy do czegoś takiego. Inną grupę stanowili z kolei ci, którzy sami nie mieli nic choćby ćwierć mądrego do powiedzenia. Podobno całkiem liczną grupę stanowili ci, których z kolei odstraszałam ja. Swoim wyglądem. Tak przynajmniej mówiły mi obie najbliższe koleżanki, które twierdziły, że swoją urodą onieśmielam sporą liczbę chłopaków, wychodzących z założenia, że takiej ślicznotki nie poderwą, więc dają sobie spokój na starcie. Zawsze przyjmowałam takie opinie z dystansem, ale, codzienność upewniała mnie, że mogą mieć, przynajmniej w jakiejś ...