Wakacje Ireny (V). Teść
Data: 03.05.2022,
Kategorie:
szantaż,
BDSM
bez seksu,
Autor: Per Werter
... kompletu warcabowego piony. Wygrał, skutkiem czego więcej alkoholu wlał w siebie, młodszy.
- Może rewanż? - spytał starszy - Teraz możemy grać piwem, pięćdziesiąt gramów za zbicie piona?
- Może być - odparł młodszy.
Trzeźwiejszy starszy na początku zaczął wygrywać, ale po wypiciu wygranego piwa stracił przewagę i znów młodszy na koniec triumfował.
Zrobiło się ciemno, a prądu nadal nie było. Starszy zapalił świeczkę. Obaj byli już solidnie podlani alkoholem.
- Kurwa, prądu raczej nie będzie - bełkotliwie powiedział młodszy - Zamykamy okiennice, dopijamy i idziemy spać.
Zamknięcie okiennic sprawiło im nieco kłopotu...
- Jest jeszcze pełna flaszka, będzie jutro na klina jak znalazł - wymamrotał starszy.
Usiedli przy stole, zapalili, wypili jeszcze kolejkę, potem kolejną, starszy miał problem by trafić do kieliszków i rozlał co nieco wódki. Na dnie butelki trochę alkoholu się po tym uchowało.
- Starczy, odstaw bo wszystko rozlejesz - wybełkotał młodszy.
Wstali, starszy zgasił świecę, młodszy zapalił latarkę i zataczając się dotarli do swoich łóżek.
Po kilku minutach, z obu, rozległo się pijackie, narkotyczne chrapanie.
O umówionym czasie zjawiła się u teścia. "Od wczoraj jest jakaś inna, coś ją gryzie, szkoda, że jest w spodniach" - pomyślał. Weszli do salonu, usiedli na kanapie, na stoliku przed nią stała jakaś ciemna butelka z alkoholem i dwa spore kieliszki, pilot telewizora, długopis i notes. Naprzeciw stał spory odbiornik. Włączony, na ...
... kanał biznesowy, z wyciszonym głosem.
- Napijesz się ze mną, jeden kieliszek nie zaszkodzi? - spytał
- Już nieco butelkę napocząłem, podczas burzy. To bułgarska Pliska - wspomnienie młodości. Mam proletariacki gust, smakuje mi i tyle, wolę od ponoć lepszych koniaków.
- Napiję - odpowiedziała
- Świetnie. To się dobrze komponuje z kawą i lodami. Na kawę może już trochę za późno...
- Dziękuję, nic nie trzeba.
- Niezłe też jest z czekoladą cappuccino. Mam ją tutaj.
Wstał i po chwili zjawił się z małym pudełkiem. Otworzył, pudełko zawierało kostki czekolady, poczęstował ją. Wzięła jedną.
- Bardzo dobra - pochwaliła.
- W normalnych sklepach, jej się raczej nie kupi, ja nie widziałem i sobie sprowadzam, droga, ale warta swojej ceny.
Nalał nieco trunku do pękatych kieliszków i podał jej jeden.
Oboje wypili po małym łyku.
- Wiesz, od pewnego czasu rozgryzam forex i nawet nieźle mi to idzie - powiedział.
- Obstawiasz, że coś spadnie lub wzrośnie, tak?
- Zgadza się, testuję parę metod. Konkretnie trzy.
- A co z bukmacherką, zawsze o niej mówiłeś?
- Poszła nieco w odstawkę.
- Stare nawyki - wskazał na telewizor - Na komputerze, szybciej, wygodniej, w sieci więcej informacji, a mnie się zdarza spisywanie z ekranu długopisem w notesie - zaśmiał się.
Chciał ją nieco rozweselić.
- Grubo ponad sto kanałów, a często nie ma co oglądać. Same powtórki, albo takie śmiecie, że szkoda czasu. I te przeklęte reklamy. Jak zdarzy mi się czasem ...