Wakacje Ireny (V). Teść
Data: 03.05.2022,
Kategorie:
szantaż,
BDSM
bez seksu,
Autor: Per Werter
... nadzieję, że Marcin mnie na żadną próbę tolerancji nie wystawi.
- Mnie pewnie było łatwiej wyzwolić się z homofobii, bo sam byłem i jestem odmieńcem. Dzieci są okrutne i po chorobie, którą przeszedłem, dawały mi poznać, ze różnię się od nich. Nie wchodząc w szczegóły, tuż po moich trzynastych urodzinach chciałem się zabić i byłem wściekły, gdy mnie uratowano. Doszedłem po tym do wniosku, że skoro swojego wyglądu nie zmienię, to spróbuję zmienić to co się da. Przestałem się izolować, za zgodą rodziców wziąłem ze schroniska chyba najbrzydszego psa, miałem bliskiego kumpla nic, że czworonożnego. Zapisałem się do klubu ciężarowego, siłowni wtedy nie było, nie chcieli przyjąć, ale rodzice załatwili, i na dżudo, innych sportów walki wtedy się nie uświadczyło, oprócz boksu, zapasów. Oczywiście patrzono na mnie z politowaniem, były docinki, ale zacisnąłem zęby. Byłem zawzięty i pracowity i po jakim pół roku zyskałem uznanie i byłem stawiany za wzór - Jerzy po takiej chorobie, a robi postępy, pilnie ćwiczy, a ty co - tak resztę motywowano.
Pociągnął nieco brandy z kieliszka.
- Pod koniec podstawówki, ósmej wtedy klasy, dwóch takich starszych ode mnie szkolnych osiłków, co to klasę powtarzali, mnie, po raz nie wiadomo który, zaczepiło, zaczęli kpić, powieś się kaleko na dobre i poszturchiwać. Czułem się już po tych ponad półtorarocznych treningach pewniej, nie wytrzymałem i walnąłem jednym o glebę, po chwili drugi leżał. Nie spodziewali się tego, a ze mnie cała wściekłość za ...
... doznane krzywdy wylazła i ich tak sprałem, że obaj wylądowali w szpitalu. Jeden miał złamaną rękę, były obrażenia wewnętrzne. Nie było mowy o zasadach wpajanych podczas dżudo, o walce fair, bo wtedy pewnie by mi dali radę. A tak wykorzystałem zaskoczenie i gdy leżeli to szybko jednemu i drugiemu dałem jak najmocniejszego kopa tam gdzie najbardziej boli - w jądra. I już byli uziemieni i znokautowani. Potem kopniaki wylądowały na znienawidzonych gębach. Wpadłem w szał. Gdyby nie było świadków to chyba zatłukłbym obu na śmierć. A tak rozległy się krzyki bym się opamiętał, doskoczono do mnie i odciągnięto. Na koniec wrzasnąłem, że następnym razem jak się spotkamy to ich zabiję, a potem się powieszę...
Zrobiła się afera, uszkodzenie ciała, milicja się mną zajęła. Oficjalnie potępiono i straszono konsekwencjami, a nieoficjalnie klepano z podziwem po plecach, że taka kaleka dała sobie radę z młodocianymi bandziorami, byli już notowani, za przeróżne wybryki.
Miałem dobrą opinię, nauczyciele wstawili się za mną, trenerzy klubowi też i uznano to za samoobronę i rozeszło się po kościach. Od tego incydentu zyskałem jakieś tam uznanie rówieśników, skończyły się kpiny i mnie zaakceptowano, może i trochę się bano.
Dopił kieliszek do końca.
- Mimo prawie sześćdziesiątki na karku, ćwiczę i trenuję nadal. Jeden garaż zamieniłem na mini-siłownię, mam tam też takiego manekina do treningów i matę, miotam nim regularnie.
- Andrzej mi kiedyś mówił, że też ćwiczysz. Masz ochotę to ten ...